mężczyzna x 22 lata x neutralny x pochodzenie: Eden (dom Liriella) x wymordowany x opętany
moce x umiejętności x słabości
BIOKINEZA ― Ian, jako jeszcze niedoświadczony wymordowany, nie jest w stanie do końca zapanować nad mocą przemiany. Zdarza się, że następuje ona niezależnie od jego woli, nawet jeśli jako opętany jest w stanie zachować przy tym swoją ludzką świadomość. Wciąż uczy się, w jaki sposób zamienić się w zwierzę na zawołanie, choć jak na złość nie zawsze mu to wychodzi – nie licząc pojedynczych partii ciała. Choć bywa to frustrujące, chłopak upiera się przy tym, że któregoś dnia dojdzie do perfekcji, z jaką inni przedstawiciele jego rasy posługują się tą mocą.
W swojej zwierzęcej formie przypomina psowatego. Przy czym „przypomina” jest tu dość kluczowym określeniem, bo wątpliwie, by po tym, co zrobił z nim wirus X, ktokolwiek przypisałby go do listy znanych gatunków. Na pierwszy rzut oka przypomina wilka lub kojota o brązowo-rdzawej sierści i smukłej sylwetce, która optycznie wydłuża jego kończyny. Wielkością przerasta jednak przedstawicieli o zbliżonej puli genów, licząc sobie 178 centymetrów w kłębie. Jego uszy są nieco dłuższe, a sierść za nimi jako jedyna odznacza się czarnym kolorem. To jeszcze za mało, by przypominać dzieło szalonego naukowca? Na pewno, jednak podążając wzrokiem wzdłuż jego grzbietu, nie sposób nie zauważyć wydłużonych kolców kręgowych, które swoją bielą wybijają się ponad powierzchnię skóry. Ich ostro zakończone brzegi stanowią idealną ochronę przed bezpośrednimi atakami z góry, choć ich posiadanie ma też swoją cenę – jeszcze nie w pełni przystosowane do przemiany ciało sprawia, że Raven powróciwszy do swojej ludzkiej postaci, przez jakiś czas odczuwa uciążliwy ból kręgosłupa.
Lewa strona pyska wymordowanego – konkretnie okolica dookoła oka i policzek – porośnięta jest nie tylko sierścią, a drobnymi, sowimi piórami. To właśnie tam są widoczne najbardziej, jednak gdzieniegdzie przebijają się przez gęstą sierść na reszcie jego ciała – czy to na boku, czy grzbiecie, a nawet na ogonie. Ponadto w czasie przemiany na co dzień ciemne tęczówki zmieniają swoją barwę na złotą, zaś białka oczu opętanego czernieją.
TELEPORTACJA ― jest kimś, kogo nie powinno zostawiać się samego w miejscu pełnym magicznych przedmiotów. Mowa tu, rzecz jasna, o Edenie. Przedmiot, który pozwolił mu na korzystanie z tej mocy, trafił mu się jak los na loterii, a przynajmniej stale utrzymuje, że po prostu go znalazł, a właściciel się o niego nie upomniał – nie, żeby w ogóle podjął się próby odnalezienia rzeczonego właściciela. Uważa, że marnotrawstwem byłoby zwracać coś tak przydatnego, czego normalnie nie powinno się gubić. Na jego prawym nadgarstku dostrzec można dość prostą, czarną bransoletę – gdy ją znalazł, wydawała mu się zwyczajnym dodatkiem, który zabrał ze sobą z myślą, że takie rzeczy nie spadają z nieba.
A może jednak?
W niedługim czasie zaczęły mieć miejsce nietypowe zjawiska. Najpierw był w jednym miejscu, za chwilę dwadzieścia metrów dalej, potem wycofał się o dziesięć, będąc przekonanym, że nie zrobił tego o własnych siłach. Wiedział też, że w pierwszej chwili było mu potwornie niedobrze, jednak kiedy doszedł do tego, co jego znalezisko jest w stanie zdziałać, wkrótce zaczął testować jego możliwości, czasami doprowadzając samego siebie do skraju wyczerpania, jednak gdyby nie te cięzkie treningi, zmarnowałby cały potencjał bransolety, dzięki której jest w stanie przenosić się w dowolne miejsce w zasięgu jego wzroku w trybie natychmiastowym. To z kolei znacząco ułatwia mu unikanie ataków lub po prostu ucieczkę przed kimś czy przed czymś.
Ograniczenia: 3 posty użycia na 4 posty przerwy. Zbyt częste używanie mocy w zbyt krótkim czasie może skończyć się ogólnym osłabieniem idącym w parze z krwotokiem z nosa lub nawet omdleniami. Artefakt wykazuje się większą skutecznością na otwartej przestrzeni.
SKAŻONE KŁY ― w jego kłach znajdują się kanaliki łudząco podobne do tych u węży, jednak organizm wymordowanego nie produkuje ani zabójczego, ani paraliżującego jadu. Poziom wirusa X w jego ciele ma znacznie większe stężenie niż u innych opętanych, ale na pewno mniejsze niż u nosicieli, jednak to wystarczająca ilość, by zwiększyć ryzyko zarażenia się, a specjalnie przystosowane zęby znacząco ułatwiają mu przenoszenie zarazy na zdrowe osobniki i wywoływanie niekorzystnych skutków ubocznych u innych ras (z wyjątkiem łowców i całkowicie zmechanizowanych androidów).
W czasie ataku z kłów uwalniana jest krew wymordowanego, która po ugryzieniu natychmiast dostaje się do krwiobiegu, osłabiając układ odpornościowy. W tym momencie szansa zarażenia się wirusem X u ludzi wzrasta na 1 do 4 (rzut kostką). W przypadku wymordowanych dochodzi do czasowego rozregulowania się organizmu, co skutkuje albo silnym osłabieniem, albo szałem (3 posty). Jeśli chodzi o anioły, wtłoczona w żyły krew doprowadza tylko do osłabienia (3 posty).
Ograniczenia: moc działa przez 1 post, po którym trzeba odczekać 3 kolejne. Zbyt częste używanie jej w krótkich odstępach czasowych może doprowadzić do osłabienia organizmu przez niedokrwistość.
KRADZIEŻ ― Ian uważa, że to żadna słabość. Przeważnie też nie używa tej umiejętności w złych celach (chyba że coś bardzo mu się spodoba), ale jest świadom tego, że jego lepkie ręce są w stanie niepozornie wysunąć niejeden portfel z kieszeni. W jego obecności lepiej zachować czujność, choć jest znany z tego, że wychwycić choćby najmniejszy moment nieuwagi, by dostać to, czego chce.
REFLEKS ― znacie te momenty, w których wasze palce ocierają się o upadający przedmiot i już wiecie, że nie dacie rady go złapać? On nie. Wydaje się posiadać wręcz naturalny radar, który pozwala mu wyczuć moment, w którym powinien wyciągnąć rękę, by coś przechwycić i chociaż czasem wydaje się być wiecznie zmęczony, potrafi zareagować wystarczająco szybko, by zaskoczyć tym nawet samego siebie.
BROŃ PALNA ― kiedyś hobbystycznie wybierał się na strzelnicę, dzięki czemu wyrobił w sobie zdolność do wymierzania strzału w cel – zarówno nieruchomy, jak i ruchomy. Nie posiada jednak własnej broni i nic nie wskazuje na to, by miał się takowej dorobić, choć nie da się ukryć, że przydałaby się ona komuś niestworzonemu do bezpośrednich starć. Zwłaszcza w tym niebezpiecznym świecie.
RASOWE: wyostrzone zmysły (wzrok, słuch, węch); zwiększona tężyzna fizyczna; zwiększona czujność.
✘ LIRIELL ― czasem jest tak, że wystarczy jedno słowo z właściwych ust, by ustawić kogoś do pionu. Choć czarnowłosy anioł jest prawdopodobnie jedną z łagodniejszych osób, które poznał w swoim życiu, to właśnie z jego zdaniem Sawyers liczy się najbardziej. Ale to nie wszystko. To właśnie za skrzydlatym jest w stanie stanąć murem w każdej sytuacji – nawet takiej, która zagraża jego własnemu życiu. Nie wspominając już o tym, że jeśli chodzi o błękitnookiego, potrafi stać się chorobliwie zazdrosny i lepiej nie testować jego cierpliwości, kładąc na aniele swoje brudne ręce. Poza tym kocha go, a to już wystarczający powód, by inni mieli się na baczności.
✘ KRĘGOSŁUP ― wszelkie dolegliwości związane z biokinezą są irytujące, jednak od czasu do czasu irytujący ból staje się na tyle nie do zniesienia, że tylko leżenie jest dla niego jedynym ratunkiem, choć nie zawsze ma możliwość, by ułożyć się wygodnie na parę godzin i lepiej nie wyobrażać sobie co byłoby, gdyby ból sparaliżował go na polu walki.
✘ WĘCH ― chociaż idealnie sprawdza się w roli tropiciela zapachów, tak te ostrzejsze wonie dosłownie wywołują bolesne doznania. Nie może przebywać w towarzystwie osób, które wydzielają silny, nieprzyjemny zapach lub używają mocnych perfum, choć na Desperacji czy w Edenie z tym drugim nie ma aż tak wielkiego problemu. Jednak z uwagi na tę słabość, łatwo jest zdezorientować go przy pomocy wszelkiej maści smrodliwych, duszących wręcz, rzeczy.
✘ UMIEJĘTNOŚCI BOJOWE ― a raczej brak jako takich. W walce Raven zdaje się głównie na swój instynkt. Nie posiada fachowej wiedzy na temat tego, gdzie powinien wymierzyć cios albo w jaki sposób powinien najskuteczniej obezwładnić przeciwnika. Jego podstawowa zasada to „Byle jak najmocniej”, przez co nietrudno domyślić się, że w starciu z kimś bardziej doświadczonym musiałby mieć cholernego farta. Albo szybko uciekać.
✘ PODPALACZ ― fascynuje go ogień i to nie jest jedna z tych zdrowych fascynacji. Odkąd mieszka w Edenie, stara się walczyć ze swoim nałogiem, by któregoś słonecznego dnia nie podpalić jakiegoś drzewa w lesie, jednak za czasów mieszkania w M3 kilka razy stracił panowanie nad swoją żądzą – na całe szczęście nikt nie dowiedział się, że to on był sprawcą podpaleń, które na całe szczęście obyły się bez ofiar.
W swojej zwierzęcej formie przypomina psowatego. Przy czym „przypomina” jest tu dość kluczowym określeniem, bo wątpliwie, by po tym, co zrobił z nim wirus X, ktokolwiek przypisałby go do listy znanych gatunków. Na pierwszy rzut oka przypomina wilka lub kojota o brązowo-rdzawej sierści i smukłej sylwetce, która optycznie wydłuża jego kończyny. Wielkością przerasta jednak przedstawicieli o zbliżonej puli genów, licząc sobie 178 centymetrów w kłębie. Jego uszy są nieco dłuższe, a sierść za nimi jako jedyna odznacza się czarnym kolorem. To jeszcze za mało, by przypominać dzieło szalonego naukowca? Na pewno, jednak podążając wzrokiem wzdłuż jego grzbietu, nie sposób nie zauważyć wydłużonych kolców kręgowych, które swoją bielą wybijają się ponad powierzchnię skóry. Ich ostro zakończone brzegi stanowią idealną ochronę przed bezpośrednimi atakami z góry, choć ich posiadanie ma też swoją cenę – jeszcze nie w pełni przystosowane do przemiany ciało sprawia, że Raven powróciwszy do swojej ludzkiej postaci, przez jakiś czas odczuwa uciążliwy ból kręgosłupa.
Lewa strona pyska wymordowanego – konkretnie okolica dookoła oka i policzek – porośnięta jest nie tylko sierścią, a drobnymi, sowimi piórami. To właśnie tam są widoczne najbardziej, jednak gdzieniegdzie przebijają się przez gęstą sierść na reszcie jego ciała – czy to na boku, czy grzbiecie, a nawet na ogonie. Ponadto w czasie przemiany na co dzień ciemne tęczówki zmieniają swoją barwę na złotą, zaś białka oczu opętanego czernieją.
TELEPORTACJA ― jest kimś, kogo nie powinno zostawiać się samego w miejscu pełnym magicznych przedmiotów. Mowa tu, rzecz jasna, o Edenie. Przedmiot, który pozwolił mu na korzystanie z tej mocy, trafił mu się jak los na loterii, a przynajmniej stale utrzymuje, że po prostu go znalazł, a właściciel się o niego nie upomniał – nie, żeby w ogóle podjął się próby odnalezienia rzeczonego właściciela. Uważa, że marnotrawstwem byłoby zwracać coś tak przydatnego, czego normalnie nie powinno się gubić. Na jego prawym nadgarstku dostrzec można dość prostą, czarną bransoletę – gdy ją znalazł, wydawała mu się zwyczajnym dodatkiem, który zabrał ze sobą z myślą, że takie rzeczy nie spadają z nieba.
A może jednak?
W niedługim czasie zaczęły mieć miejsce nietypowe zjawiska. Najpierw był w jednym miejscu, za chwilę dwadzieścia metrów dalej, potem wycofał się o dziesięć, będąc przekonanym, że nie zrobił tego o własnych siłach. Wiedział też, że w pierwszej chwili było mu potwornie niedobrze, jednak kiedy doszedł do tego, co jego znalezisko jest w stanie zdziałać, wkrótce zaczął testować jego możliwości, czasami doprowadzając samego siebie do skraju wyczerpania, jednak gdyby nie te cięzkie treningi, zmarnowałby cały potencjał bransolety, dzięki której jest w stanie przenosić się w dowolne miejsce w zasięgu jego wzroku w trybie natychmiastowym. To z kolei znacząco ułatwia mu unikanie ataków lub po prostu ucieczkę przed kimś czy przed czymś.
Ograniczenia: 3 posty użycia na 4 posty przerwy. Zbyt częste używanie mocy w zbyt krótkim czasie może skończyć się ogólnym osłabieniem idącym w parze z krwotokiem z nosa lub nawet omdleniami. Artefakt wykazuje się większą skutecznością na otwartej przestrzeni.
SKAŻONE KŁY ― w jego kłach znajdują się kanaliki łudząco podobne do tych u węży, jednak organizm wymordowanego nie produkuje ani zabójczego, ani paraliżującego jadu. Poziom wirusa X w jego ciele ma znacznie większe stężenie niż u innych opętanych, ale na pewno mniejsze niż u nosicieli, jednak to wystarczająca ilość, by zwiększyć ryzyko zarażenia się, a specjalnie przystosowane zęby znacząco ułatwiają mu przenoszenie zarazy na zdrowe osobniki i wywoływanie niekorzystnych skutków ubocznych u innych ras (z wyjątkiem łowców i całkowicie zmechanizowanych androidów).
W czasie ataku z kłów uwalniana jest krew wymordowanego, która po ugryzieniu natychmiast dostaje się do krwiobiegu, osłabiając układ odpornościowy. W tym momencie szansa zarażenia się wirusem X u ludzi wzrasta na 1 do 4 (rzut kostką). W przypadku wymordowanych dochodzi do czasowego rozregulowania się organizmu, co skutkuje albo silnym osłabieniem, albo szałem (3 posty). Jeśli chodzi o anioły, wtłoczona w żyły krew doprowadza tylko do osłabienia (3 posty).
Ograniczenia: moc działa przez 1 post, po którym trzeba odczekać 3 kolejne. Zbyt częste używanie jej w krótkich odstępach czasowych może doprowadzić do osłabienia organizmu przez niedokrwistość.
KRADZIEŻ ― Ian uważa, że to żadna słabość. Przeważnie też nie używa tej umiejętności w złych celach (chyba że coś bardzo mu się spodoba), ale jest świadom tego, że jego lepkie ręce są w stanie niepozornie wysunąć niejeden portfel z kieszeni. W jego obecności lepiej zachować czujność, choć jest znany z tego, że wychwycić choćby najmniejszy moment nieuwagi, by dostać to, czego chce.
REFLEKS ― znacie te momenty, w których wasze palce ocierają się o upadający przedmiot i już wiecie, że nie dacie rady go złapać? On nie. Wydaje się posiadać wręcz naturalny radar, który pozwala mu wyczuć moment, w którym powinien wyciągnąć rękę, by coś przechwycić i chociaż czasem wydaje się być wiecznie zmęczony, potrafi zareagować wystarczająco szybko, by zaskoczyć tym nawet samego siebie.
BROŃ PALNA ― kiedyś hobbystycznie wybierał się na strzelnicę, dzięki czemu wyrobił w sobie zdolność do wymierzania strzału w cel – zarówno nieruchomy, jak i ruchomy. Nie posiada jednak własnej broni i nic nie wskazuje na to, by miał się takowej dorobić, choć nie da się ukryć, że przydałaby się ona komuś niestworzonemu do bezpośrednich starć. Zwłaszcza w tym niebezpiecznym świecie.
RASOWE: wyostrzone zmysły (wzrok, słuch, węch); zwiększona tężyzna fizyczna; zwiększona czujność.
✘ LIRIELL ― czasem jest tak, że wystarczy jedno słowo z właściwych ust, by ustawić kogoś do pionu. Choć czarnowłosy anioł jest prawdopodobnie jedną z łagodniejszych osób, które poznał w swoim życiu, to właśnie z jego zdaniem Sawyers liczy się najbardziej. Ale to nie wszystko. To właśnie za skrzydlatym jest w stanie stanąć murem w każdej sytuacji – nawet takiej, która zagraża jego własnemu życiu. Nie wspominając już o tym, że jeśli chodzi o błękitnookiego, potrafi stać się chorobliwie zazdrosny i lepiej nie testować jego cierpliwości, kładąc na aniele swoje brudne ręce. Poza tym kocha go, a to już wystarczający powód, by inni mieli się na baczności.
✘ KRĘGOSŁUP ― wszelkie dolegliwości związane z biokinezą są irytujące, jednak od czasu do czasu irytujący ból staje się na tyle nie do zniesienia, że tylko leżenie jest dla niego jedynym ratunkiem, choć nie zawsze ma możliwość, by ułożyć się wygodnie na parę godzin i lepiej nie wyobrażać sobie co byłoby, gdyby ból sparaliżował go na polu walki.
✘ WĘCH ― chociaż idealnie sprawdza się w roli tropiciela zapachów, tak te ostrzejsze wonie dosłownie wywołują bolesne doznania. Nie może przebywać w towarzystwie osób, które wydzielają silny, nieprzyjemny zapach lub używają mocnych perfum, choć na Desperacji czy w Edenie z tym drugim nie ma aż tak wielkiego problemu. Jednak z uwagi na tę słabość, łatwo jest zdezorientować go przy pomocy wszelkiej maści smrodliwych, duszących wręcz, rzeczy.
✘ UMIEJĘTNOŚCI BOJOWE ― a raczej brak jako takich. W walce Raven zdaje się głównie na swój instynkt. Nie posiada fachowej wiedzy na temat tego, gdzie powinien wymierzyć cios albo w jaki sposób powinien najskuteczniej obezwładnić przeciwnika. Jego podstawowa zasada to „Byle jak najmocniej”, przez co nietrudno domyślić się, że w starciu z kimś bardziej doświadczonym musiałby mieć cholernego farta. Albo szybko uciekać.
✘ PODPALACZ ― fascynuje go ogień i to nie jest jedna z tych zdrowych fascynacji. Odkąd mieszka w Edenie, stara się walczyć ze swoim nałogiem, by któregoś słonecznego dnia nie podpalić jakiegoś drzewa w lesie, jednak za czasów mieszkania w M3 kilka razy stracił panowanie nad swoją żądzą – na całe szczęście nikt nie dowiedział się, że to on był sprawcą podpaleń, które na całe szczęście obyły się bez ofiar.
wygląd x charakter
Sawyers zdążył przekroczyć już próg nastoletniego wieku, jednak i tak nadal przypomina zwyczajnego chłopaka z sąsiedniej ławki. I zapewne to właśnie w szkolnej sali powinno znajdować się jego miejsce. Zasadniczo jest człowiekiem o przeciętnej urodzie – nie jest szczególnie brzydki, ale nie zrobi też kariery w modelingu, a w tłumie aniołów, z którymi przyszło mu widywać się codziennie, jest raczej szarą myszą, choć nie da się ukryć, że posiada swoje własne sposoby na przyciągnięcie cudzej uwagi.
Warto zacząć od tego, żejest rudy mierzy sobie 185 centymetrów wzrostu, przez co na pewno nie zginie w tłumie, ale nie cechuje się postawną sylwetką – jego wzrost w połączeniu ze smukłymi gabarytami sprawia, że prezentuje się raczej mizernie, jednak nigdy nie był typem, który przykładał się do wyrabiania sobie sylwetki sportowca, dlatego teraz wystarczy, że się przeciągnie, a już bez trudu można upewnić się, że wszystkie jego żebra są na właściwym miejscu. Jedynie ramiona młodzieńca wyróżnia lekko rozbudowana tkanka mięśniowa – twierdzi, że to skutek dźwigania koszy z owocami, do którego nieustannie zagania go Liriell.
Skupiając się na bardziej szczegółowych cechach, włosy Iana są rude, a ich odcień jest tak intensywny, że niektórzy uważają, że jego dusza nawet się nie broniła. Są proste i zdawałoby się, że żadna siła nie jest w stanie ich poruszyć – nie kręcą się pod wpływem wilgoci, nie odstają na boki i całkowicie poddają się sile grawitacji, a ich długość sprawia, że niemalże stale opadają mu na oczy, dlatego przy jakichś ważniejszych czynnościach upina niedbale grzywkę jakąś prowizoryczną spinką. Wtedy też można mieć dokładny wgląd na jego ciemne tęczówki, w których nierzadko pojawia się zadziorny błysk. Przy bliższym przyjrzeniu się na jego twarzy można dostrzec skąpo rozsypane piegi, chociaż nie są szczególnie widoczne, ciemnooki nie przepada za ich widokiem – dla niego to cholerne brudy, których nie zetrze się nawet papierem ściernym, jednak tym sposobem jakoś musiał nauczyć się z nimi żyć.
To, co odróżnia go od innych ludzi i – przede wszystkim – aniołów, to cechy, które nabył tuż po zarażeniu wirusem i które nie są zależne od przemiany. Jego kły uległy nieznacznemu zaostrzeniu i wydłużeniu, a niewidoczne dla innych trzonowce łudząco przypominają te charakterystyczne dla wilczego uzębienia. Nawet w ludzkiej postaci jego kręgi są bardziej widoczne niż u przeciętnego człowieka, choć na całe szczęście nie przebijają się przez skórę ani przez ubrania – w tym jednym przypadku natura okazała się być dla niego bardzo łaskawa. A czasem tuż po powrocie do ludzkiej formy po przemianie, jego brązowe tęczówki otacza nienaturalna, złota obwódka.
Już przy pierwszym jego poznaniu, łatwo zauważyć w nim miłośnika wszelkiego piercingu. Przez nastoletnie lata swojego życia był na tyle odważny, by stawić czoła igłom, przez co dorobił się snake bietesów pod dolną wargą, pojedynczego kolczyka na języku (było to jedno z gorszych przeżyć, ale niczego nie żałuje), a także całej masy kolczyków w uszach, z których nie zawsze zakłada wszystkie naraz, ale w prawym uchu posiada 7 miejsc na kolczyki, a w lewym 5. Nigdy jednak nie rozstaje się z industrialem, który za życia sprawił sobie w lewym uchu. Tak, jest chodzącą choinką. Przy czym na samym przekłuwaniu swojego ciała się nie skończyło, a któregoś dnia Raven sprawił sobie tatuaże – zwyczajny ciąg prostych, czarnych wzorów na lewym boku. Groźby wydziedziczenia go z domu wleciały jednym uchem i wyleciały drugim, a patrząc na to z perspektywy czasu – jego rodzice i tak nie musieli użerać się z nim zbyt długo.
Rudowłosy nie tylko wygląda młodo, ale i tak właśnie się zachowuje. Nie jest typem człowieka, który chodzi z przysłowiowym kijem w dupie. Mimo tragicznego losu, który go spotkał – a przynajmniej wielu tak by to nazwało – nie traktuje życia poważnie, jakby nie do końca pojmował sytuację, w której się znalazł i nie dostrzegał czających się za rogiem zagrożeń.
Jest pewny siebie, co obwieszcza światu nie tylko za pomocą swojego specyficznego sposobu noszenia się, ale i poprzez zachowanie. Niektórzy nazywają to głupotą, która kiedyś go zgubi, jednak Sawyers ma to do siebie, że nie przejmuje się zdaniem innych tak długo, jak nie ma z nimi nic wspólnego i nie są ze sobą blisko. Bywa narwany, jednak istnieje niewiele spraw, na które z miejsca reaguje agresją. W gruncie rzeczy można się z nim dogadać, nie wkładając w to wiele wysiłku. Uważa, że sam może być w porządku w stosunku do innych tak długo, jak oni są w porządku w stosunku do niego. Nie jest jednak miłosiernym samarytaninem, więc to, że będzie dla kogoś miły, nie oznacza, że z miejsca stanie się idealnym materiałem na kogoś do wykorzystania. W każdym razie przez swoją aparycję czy z uwagi na rasę, inni często odnoszą mylne wrażenie i z miejsca odbierają go jako zło nieczyste. Na ich nieszczęście ciemnooki nie jest głupi i potrafi bez trudu wyczuć czyjąś niechęć, jakby sam fakt jej pojawienia się wyzwalał jakiś dziwny rodzaj drażniących nos substancji. W takich chwilach nabiera widocznego dystansu, staje się nieprzyjemny, opryskliwy i markotny – zasadniczo można czytać z niego jak z otwartej księgi i jakoś nie przeszkadza mu to, że inni dowiadują się o tym, co w danej chwili o nich myśli.
Nie kryje się zresztą z żadnymi uczuciami i emocjami.
Okazuje ekscytację, rozbawienie, irytację, widać po nim, gdy jest zły, smutny, rozczarowany czy po prostu niezadowolony, ale paradoksalnie do tego nie lubi roztrząsać niektórych spraw, które – jak sądzi – czasem lepiej jest przemilczeć i dać sobie czas na ochłonięcie, jednak to w dużej mierze zależy od osoby, z którą ma do czynienia. Jeśli myślisz, że ma opory przed tym, by wybić ci zęby, lepiej już przestań je suszyć. Chociaż znalazł się pośród aniołów, nie nauczył się krakać jak one.
Warto zacząć od tego, że
Skupiając się na bardziej szczegółowych cechach, włosy Iana są rude, a ich odcień jest tak intensywny, że niektórzy uważają, że jego dusza nawet się nie broniła. Są proste i zdawałoby się, że żadna siła nie jest w stanie ich poruszyć – nie kręcą się pod wpływem wilgoci, nie odstają na boki i całkowicie poddają się sile grawitacji, a ich długość sprawia, że niemalże stale opadają mu na oczy, dlatego przy jakichś ważniejszych czynnościach upina niedbale grzywkę jakąś prowizoryczną spinką. Wtedy też można mieć dokładny wgląd na jego ciemne tęczówki, w których nierzadko pojawia się zadziorny błysk. Przy bliższym przyjrzeniu się na jego twarzy można dostrzec skąpo rozsypane piegi, chociaż nie są szczególnie widoczne, ciemnooki nie przepada za ich widokiem – dla niego to cholerne brudy, których nie zetrze się nawet papierem ściernym, jednak tym sposobem jakoś musiał nauczyć się z nimi żyć.
To, co odróżnia go od innych ludzi i – przede wszystkim – aniołów, to cechy, które nabył tuż po zarażeniu wirusem i które nie są zależne od przemiany. Jego kły uległy nieznacznemu zaostrzeniu i wydłużeniu, a niewidoczne dla innych trzonowce łudząco przypominają te charakterystyczne dla wilczego uzębienia. Nawet w ludzkiej postaci jego kręgi są bardziej widoczne niż u przeciętnego człowieka, choć na całe szczęście nie przebijają się przez skórę ani przez ubrania – w tym jednym przypadku natura okazała się być dla niego bardzo łaskawa. A czasem tuż po powrocie do ludzkiej formy po przemianie, jego brązowe tęczówki otacza nienaturalna, złota obwódka.
Już przy pierwszym jego poznaniu, łatwo zauważyć w nim miłośnika wszelkiego piercingu. Przez nastoletnie lata swojego życia był na tyle odważny, by stawić czoła igłom, przez co dorobił się snake bietesów pod dolną wargą, pojedynczego kolczyka na języku (było to jedno z gorszych przeżyć, ale niczego nie żałuje), a także całej masy kolczyków w uszach, z których nie zawsze zakłada wszystkie naraz, ale w prawym uchu posiada 7 miejsc na kolczyki, a w lewym 5. Nigdy jednak nie rozstaje się z industrialem, który za życia sprawił sobie w lewym uchu. Tak, jest chodzącą choinką. Przy czym na samym przekłuwaniu swojego ciała się nie skończyło, a któregoś dnia Raven sprawił sobie tatuaże – zwyczajny ciąg prostych, czarnych wzorów na lewym boku. Groźby wydziedziczenia go z domu wleciały jednym uchem i wyleciały drugim, a patrząc na to z perspektywy czasu – jego rodzice i tak nie musieli użerać się z nim zbyt długo.
Rudowłosy nie tylko wygląda młodo, ale i tak właśnie się zachowuje. Nie jest typem człowieka, który chodzi z przysłowiowym kijem w dupie. Mimo tragicznego losu, który go spotkał – a przynajmniej wielu tak by to nazwało – nie traktuje życia poważnie, jakby nie do końca pojmował sytuację, w której się znalazł i nie dostrzegał czających się za rogiem zagrożeń.
Jest pewny siebie, co obwieszcza światu nie tylko za pomocą swojego specyficznego sposobu noszenia się, ale i poprzez zachowanie. Niektórzy nazywają to głupotą, która kiedyś go zgubi, jednak Sawyers ma to do siebie, że nie przejmuje się zdaniem innych tak długo, jak nie ma z nimi nic wspólnego i nie są ze sobą blisko. Bywa narwany, jednak istnieje niewiele spraw, na które z miejsca reaguje agresją. W gruncie rzeczy można się z nim dogadać, nie wkładając w to wiele wysiłku. Uważa, że sam może być w porządku w stosunku do innych tak długo, jak oni są w porządku w stosunku do niego. Nie jest jednak miłosiernym samarytaninem, więc to, że będzie dla kogoś miły, nie oznacza, że z miejsca stanie się idealnym materiałem na kogoś do wykorzystania. W każdym razie przez swoją aparycję czy z uwagi na rasę, inni często odnoszą mylne wrażenie i z miejsca odbierają go jako zło nieczyste. Na ich nieszczęście ciemnooki nie jest głupi i potrafi bez trudu wyczuć czyjąś niechęć, jakby sam fakt jej pojawienia się wyzwalał jakiś dziwny rodzaj drażniących nos substancji. W takich chwilach nabiera widocznego dystansu, staje się nieprzyjemny, opryskliwy i markotny – zasadniczo można czytać z niego jak z otwartej księgi i jakoś nie przeszkadza mu to, że inni dowiadują się o tym, co w danej chwili o nich myśli.
Nie kryje się zresztą z żadnymi uczuciami i emocjami.
Okazuje ekscytację, rozbawienie, irytację, widać po nim, gdy jest zły, smutny, rozczarowany czy po prostu niezadowolony, ale paradoksalnie do tego nie lubi roztrząsać niektórych spraw, które – jak sądzi – czasem lepiej jest przemilczeć i dać sobie czas na ochłonięcie, jednak to w dużej mierze zależy od osoby, z którą ma do czynienia. Jeśli myślisz, że ma opory przed tym, by wybić ci zęby, lepiej już przestań je suszyć. Chociaż znalazł się pośród aniołów, nie nauczył się krakać jak one.
dodatkowe
Nie miał łatwego dzieciństwa i drastyczne zmiany w wyglądzie w pewnym stopniu były manifestacją tego, że w domu nie najlepiej się działo, choć ludziom dużo łatwiej było odczytywać to jako szaleństwa młodości. Miał kiepski kontakt z rodzicami – zwłaszcza ze swoim ojcem – i większość swojego czasu starał się spędzać poza domem, nawet jeśli późne powroty kończyły się awanturami (nierzadko z użyciem rękoczynów). Już od najmłodszych lat Raven wyrabiał w sobie przeświadczenie, że w żaden sposób nie jest w stanie zadowolić swoich rodziców, którzy liczyli na to, że uda im się stworzyć żywą maszynę do sukcesu – ostatecznie przynajmniej dał im powód do tego niezadowolenia. Opuścił się w nauce, zmienił wygląd, przez który „wstyd było pokazać się z nim na ulicy” – krótko mówiąc, zupełnie przestało mu zależeć. Do teraz jest przeświadczony, że jego śmierć wyszła rodzicom na rękę, dlatego nie planuje pokazać się w M3.
Miał sporo szczęścia, że po powrocie do życia nie został sam i miał gdzie się podziać. Tym sposobem zamieszkał w Edenie razem z Liriellem i nie zapowiada się na to, by w najbliższym czasie albo w ogóle zamierzał się stamtąd wynieść. Panują tam znacznie lepsze warunki niż na Desperacji, a poza tym dzięki temu może być bliżej czarnowłosego.
Na jego palcu zawsze znajduje się zwyczajna, srebrna obrączka, do której pała nadzwyczajnym sentymentem. Jest to jedyny przedmiot, którego strzeże jak oka w głowie i ma nadzieję, że nigdy go nie zgubi. Bóg wie co by się wtedy stało.
Chociaż mieszka w Edenie już od jakiegoś czasu, jego stosunki z wieloma aniołami nie są zbyt ciepłe, mimo że rudowłosy powinien rozumieć, że widzi się w nim potencjalne zagrożenie. Niemniej jednak sam stara się zachowywać wobec nich neutralnie, ale tylko ze względu na Liriella, co nie zawsze wychodzi mu tak perfekcyjnie, jak by tego chciano.
Jest biseksualny i nigdy nie krył się z tym, że czuł pociąg do obu płci. Nigdy jednak nie pakował się w luźne relacje z innymi ani też nie sypiał z kim popadnie.
Kiedyś, będąc na Desperacji, napotkał na stado dzikich psów, ale nie byle jakich – żarzących się ogniem. Od tego czasu marzy mu się posiadanie podobnego kompana, chociaż zdaje sobie sprawę, że żaden sklep zoologiczny nie oferuje takich rarytasów.
Tęskni za muzyką i momentami, w których mógł wetknąć słuchawki do uszu i odciąć się od świata. Może i mógłby przytaszczyć sobie odtwarzać z miasta, jednak bez stałego dostępu do internetu i baterii, cały wysiłek i tak poszedłby na marne. Pozostało mu już nucenie ulubionych kawałków pod nosem i wystukiwanie ich rytmu o co popadnie. Zdarza się też, że sam układa jakieś kompletnie bezsensowne teksty piosenek i drażni nimi Lira.
Miał sporo szczęścia, że po powrocie do życia nie został sam i miał gdzie się podziać. Tym sposobem zamieszkał w Edenie razem z Liriellem i nie zapowiada się na to, by w najbliższym czasie albo w ogóle zamierzał się stamtąd wynieść. Panują tam znacznie lepsze warunki niż na Desperacji, a poza tym dzięki temu może być bliżej czarnowłosego.
Na jego palcu zawsze znajduje się zwyczajna, srebrna obrączka, do której pała nadzwyczajnym sentymentem. Jest to jedyny przedmiot, którego strzeże jak oka w głowie i ma nadzieję, że nigdy go nie zgubi. Bóg wie co by się wtedy stało.
Chociaż mieszka w Edenie już od jakiegoś czasu, jego stosunki z wieloma aniołami nie są zbyt ciepłe, mimo że rudowłosy powinien rozumieć, że widzi się w nim potencjalne zagrożenie. Niemniej jednak sam stara się zachowywać wobec nich neutralnie, ale tylko ze względu na Liriella, co nie zawsze wychodzi mu tak perfekcyjnie, jak by tego chciano.
Jest biseksualny i nigdy nie krył się z tym, że czuł pociąg do obu płci. Nigdy jednak nie pakował się w luźne relacje z innymi ani też nie sypiał z kim popadnie.
Kiedyś, będąc na Desperacji, napotkał na stado dzikich psów, ale nie byle jakich – żarzących się ogniem. Od tego czasu marzy mu się posiadanie podobnego kompana, chociaż zdaje sobie sprawę, że żaden sklep zoologiczny nie oferuje takich rarytasów.
Tęskni za muzyką i momentami, w których mógł wetknąć słuchawki do uszu i odciąć się od świata. Może i mógłby przytaszczyć sobie odtwarzać z miasta, jednak bez stałego dostępu do internetu i baterii, cały wysiłek i tak poszedłby na marne. Pozostało mu już nucenie ulubionych kawałków pod nosem i wystukiwanie ich rytmu o co popadnie. Zdarza się też, że sam układa jakieś kompletnie bezsensowne teksty piosenek i drażni nimi Lira.