>>Ładny pierdolnik<<
Zdarzyło się pewnego razu, że pod najważniejszym z uschniętych drzew zasiadł obcy człowiek. Człowieka nie przypominał w ogóle, ale zwykło się tak nazywać mutanty, choćby z samego strachu przed ich siłą. Bez wątpienia wyglądał jak ktoś, kto niejednokrotnie stoczył zaciekłą walkę, nieraz zaznał cierpienia i niejedną setkę lat miał już za sobą. Zaproszony został do grona spętanych biedą i nędzą ludzi po tym, jak z dobroci serca pomógł im rozprawić się z niedźwiedziem babilońskim. Gdyby nie jego siła i doświadczenie, blisko czterdziestu ludzi padłoby trupem.Mutant nazywany Einarem był nie tylko uzdolniony w walce, ale też operował złotym słowem. Potrafił opowiadać najciekawsze historie, zagarniając wokół siebie wszystkie narodzone w osadzie dzieci.
- Kiedy świat miał jeszcze ręce i nogi, a ja nie wyrastałem niewiele więcej jak metr ponad ziemię, hen daleko za oceanem mieszkali ludzie, którzy choć żyli identycznie jak ja, byli zupełnie inni. – zaczynał swoją opowieść, zamaszyście przecinając ręką powietrze, co dało dzieciom ogrom linii dzielącej Einara, a tak dziwny dla nich lud. Linii nie tylko kulturowej, ale i tak odległej w czasie, że od tej pory każde dziecko widziało w jego słowach fantastyczną baśń, milcząc jak zaklęte, chcąc usłyszeć, jak dalej potoczy się opowieść. Einar uchwycił niedźwiedzie mięso w paszczę i kontynuował, przeżuwając bezwstydnie zagarnięty kłami kęs. – Inaczej myśleli, w co inne wierzyli… ba, wyglądali inaczej jak ja. I powiem wam, dzieciaki, że wielu z was wyglądem nie różni się od nich ani na jotę. – zaśmiał się ochryple, widząc jak małe główki przekręcają się ze strachem, sunąc spojrzeniem po siedzących przy nich kolegach. – Inność była dla mnie ciekawa, a tak odmienna kultura pociągała mnie, jak pewnie was kuszą podpłomyki, które matki pieką wam nad ogniem. Mając lat tyle, ile teraz mają wasi rodzice, oddałem się dokładnemu studiowaniu ich dziejów. I wiecie co odkryłem? – znacząca pauza nie została przerwana choćby najcichszym oddechem. – Dawno, dawno temu, na ziemiach, które zamieszkiwali Inni, niegdyś żyły ludy starsze, niż najstarsze drzewo w Edenie. Żyły ich tysiące, ugrupowane wedle tego, jak przetaczały się przez świat lądy. I snuli oni historie, w które wierzyli… - Einar złapał w swoje sidła zaciekawione spojrzenia dorosłych, którzy nieprzejęci dotychczas jego wywodami, przygotowywali drewno na opał. – A jedna z nich zaczynała się Chaosem…
Podrostki, brudne i zaniedbane, pierwszy raz w swoim krótkim życiu szeroko rozdziawiły usta, nie widząc przed sobą żadnego słodkiego jabłka, na które były przecież tak łase. W tej chwili zdawały się żywić wyłącznie słowami Einara, który karmił ich kolejnymi wzmiankami o niebie i ziemi, o olbrzymach, sturękich potworach i tytanie, który pożerał własne dzieci. Dziwił je bardziej i bardziej. - … i od tej chwili Zeus został panem nieba, stanął na czele wszystkich bogów olimpijskich.
- …iro.. – jasna głowa trzyletniego dziecka zwróciła się na dźwięk swojego imienia, którego pełnego brzmienia do dzisiaj nie jest w stanie sobie przypomnieć. – Chodź spać. Już późno.
- Ale mama! Chcę słuchać! – zaprotestował cieniutki głos chłopczyka, który właśnie przecierał ręką zasmarkany nos ze spojrzeniem niezmiennie wlepionym w Einara. Inne dzieci, nierozproszone nawoływaniami zatroskanej matki ich najmłodszego kolegi, słuchały dalej opowieści starego mutanta.
- Na Północy jednak mówiło się inaczej. Tam istniało dziewięć światów, a każde z nich mieściło się w wielkim drzewie życia, Yggdrasi…
- Co ja ci mówiłam? Wstawaj i chodź tu natychmiast do mnie. – zachwycone, przejęte wzdychania dzieciaków zostały zmącone przez uporczywy głos kobiety, która szybko zanosiła się gniewem. Niektóre z młodych łepków zwróciły zgorszone spojrzenie na dwójkę.
- Nie-e! Nie chcę. Chcę słuchać, mama.
- Królestwo, które znajdowało się na samym czubku drzewa życia zwane było Asgardem. Zamieszkiwali go bogowie, w których wierzyły starsze ludy północy…
- Jak śmiesz się tak odzywać? Kim ty jesteś, żeby tak mówić do matki?
- A najważniejszym wśród bogów był Odyn…
- Jestem Odynem!
Dalsza opowieść zniknęła w chrapliwym, poszarpanym przez chrypę rechocie Einara, który usłyszawszy zuchwałość dziecka, zgiął się w pół, klepiąc się ze śmiechu po udzie. Długo nie potrafił zebrać się w sobie, by kontynuować tak śmiało przerwaną opowieść.
>>Ładny pierdolnik<<
Ranga, rasa inne cuda.
>>Ładny pierdolnik<<
Reszta historii - do trzynastu lat. Einar.
>>Ładny pierdolnik<<
Umiejętności, słabości
>>Ładny pierdolnik<<
Reszta historii - do dnia dzisiejszego. Wygląd. Charakter.
>>Ładny pierdolnik<<
Ciekawe ciekawostki.