xxx
TESTOWE FORUM

Join the forum, it's quick and easy

TESTOWE FORUM
TESTOWE FORUM
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Shin
Wilczur, poziom E
Wilczur, poziom E
26/10/2016, 21:36
- ... po prostu mnie zabij, co?
Miód na jego uszy. Niekryty cyniczny błysk przemknął przez oczy, rozświetlając je naturalnym blaskiem – nie krył atrakcyjności, jaką przypisał propozycji, nawet jeżeli była tylko próbą sprowokowania go. Odpowiedź była jasna. Nawet się nad nią nie zastanawiał, przechodząc do słów automatycznie, prawie nadeptując pierwszym wyrazem na odcisk ostatniego słowa Bella.
- Nie gorączkuj się tak, Werterze. – Jego dłoń machnęła w powietrzu, jakby odganiał naprzykrzającą się muchę. - Nie powiedziałem, że jestem zły. Wręcz przeciwnie – bardziej neutralny niż może się wydawać. Niż opisują to w waszych edeńskich archiwach.
Jak na zawołanie wargi ułożyły się w kwaśny grymas. Pamiętał ton "lektora", jego cholerny akcent na wszystkie przewinienia, których nawet nie udowodniono. Większość z nich Wilczur popełnił, to na pewno, ale jakie to ma znaczenie, skoro nie było świadków, dowodów, żadnych najmniejszych poszlak? Usta musiały milczeć przy każdej osobie wpuszczonej na miejsce oskarżyciela, bo ilekroć próbował coś powiedzieć, dostawał w kark. Na tym polegała sprawiedliwość. Jeżeli masz takie zdanie jak szef, to dobrze. A jak nie masz, to po kilku uderzeniach pałką w brzuch zaczniesz mieć.
Z rozbawieniem pokręcił głową.
- Ale wielu ma nas za szerzącą się epidemię. Bo "plotka wylatuje wróblem, a wraca wołem". Rozumiesz? Bez względu na wszystko, bycie mną, to bycie na przegranej pozycji. Co nie oznacza, że zabijam bezpodstawnie.
Zwrócił się do niego zaskakująco miękko. Prawie tak, jakby byli kumplami, którzy poprztykali się o stare sprawy i lada moment znów pójdą na piwo. Spojrzał wtedy w jego kierunku, by przyjrzeć się twarzy. Zbyt wnikliwie.
- Nie jestem kretynem. Nie próbuję zaburzyć równowagi wszechświata wybijając wszystkich, którzy staną mi na drodze. Zawsze mam powody, by przeciągnąć nożem po czyimś gardle.
Na przykład eliminacja nudy. Ale tego już nie dodał, świadom konsekwencji.
Oparł dłoń o pień drzewa i dźwignął się na nogi. Chociaż "dźwignął" to za dużo powiedziany, skoro kolana miał wypełnione watą, a mięśnie przypominały rozmiękłą plastelinę o te kilka godzin za długo przytrzymywaną na parapecie nagrzanym słońcem. Zmarszczył wtedy brwi, niezadowolony z efektów ubocznych całego starcia. Miało pójść gładko, wyszło jak zwykle. Nie mógł się jednak wyzbyć wrażenia, że pewne etapy mógł sobie oszczędzić. Wszystkie te, który przyćmiła mgła zapomnienia, bo wszystkie obrazy sprzed szału zawsze okazywały się zbyt ulotne, by móc je złapać.
Spojrzeniem przeciągnął jeszcze po szyi Beletha, oceniając wewnętrznie szkody, jakie mu wyrządził. To tylko ślad zębów i rany po kłach; nic wielkiego, na pozór nie wyglądało to aż tak źle, choć bez wątpienia sporo haustów krwi opuściło żyły anioła.
- Prowadź.
Shin
Shin
Wilczur, poziom E
Wilczur, poziom E
27/10/2016, 22:45
Mówiłeś coś o ostrożności.
Tak?
Głos w jego głowie przytaknął.
Tak.
Kłamałem.
Kątem oka wychwycił błysk światła, który przemknął po metalowej części rury. Po ustach przesunął się język, by zwilżyć spierzchniętą wargę, a wzrok ponownie trafił w "twarz" androida. Pierwsze strzały oszołomiły. Czuły słuch wykrzywił jego minę, zmusił do przymknięcia powiek, jakby odcięcie wzroku oznaczało odcięcie się też od innych zmysłów.
Na darmo.
Impuls bólu naprężył mięśnie, wyprostował ramiona, ściągnął brwi ku sobie, sprawiając, że wyglądał na jeszcze bardziej niezadowolonego. Noga jedna drgnęła. Odkleił podeszwę ukradzionego buta od podłoża i przełożył ją bardziej na bok – w kierunku prowizorycznej broni, choć szczerze powątpiewał, że mogła się na coś przydać.
Ale tonący brzytwy się chwyta i tego powiedzenia miał zamiar się trzymać, gdy sięgał ręką po rurkę, gorące palce przytwierdzając do lodowatego materiału. Kontrastowało, a to dobrze. Jeżeli wierzyć stwierdzeniu, że przeciwieństwa się przyciągają, to będzie mógł rzucać w robota tym metalowym badylem i czekać, aż wróci jak bumerang do dłoni, przyciągany do niej magicznym magnesem.
O czym ty pierdolisz?
- Szlag!
Nie chcąc tracić więcej czasu, wsunął palce wolnej ręki między usta i gwizdnął głośno, mając nadzieję, że nawet taki zabieg zwróci uwagę podrzędnej maszyny. Nie w smak mu było przekierowywanie i lokalizatora, i broni we własnym kierunku, tym bardziej, że niedaleko czaił się pies i Rei, ale musiał wziąć poprawkę na to, że Kate była ich pierwszą, na chwilę obecną najbardziej obiecującą, opcją i zagwarantowanie jej dużego pola do manewru stanowiło priorytet.
Shin