FABUŁA FORUM
Rok 2012. Media huczą, gazety i telewizja pękają w szwach od natłoku informacji. O czym? O końcu świata, oczywiście. Co na to ludzie? Ano, problem w tym, że nic. Bóg chwyta się za głowę, przerażony ich brakiem przejęcia. W końcu sam dał im jasną wiadomość, że to wszystko to nie bujda, a najprawdziwsza prawda; postawił w każdym niemalże zakątku globu drewnianą tabliczkę z różnymi napisami. Zawsze podpisywał się swoim imieniem (hm, zawodem?) — Kreator. Ostrzegał ich na nich przed kataklizmami, które miał zamiar zesłać swego czasu na Ziemię.
„Skryj się, powódź” — zatonął Tajwan.
„BOOM!” — wybuchło Tokyo w Japonii.
„Zamknij okna, dziś będzie wietrznie” — huragany sprzątnęły Meksyk.
Wszystko podpisane tym samym „imieniem”. Ostatnia z pojawiających się tabliczek była właściwie jednym słowem wymalowanym na drewnie, na które (naturalnie) absolutnie nikt nie zwrócił uwagi: Wyjeżdżam.
Nim jednak to zrobił sprowadził na kulę ziemską tajemniczą zarazę, pochłaniającą niewinnych całymi garściami. Ci umierali w oka mgnieniu, wypluwali zęby i krew, skręcali się w bólu przez całe miesiące. I po co? Po to tylko, aby wraz z falą tsunami zniknąć z powierzchni, aby pogrzebały ich gruzy lub spaliły pożary. Nie mieli szans, w porównaniu do zdrowych. Przecież byli tacy słabi. „Zachoruj, umrzyj, a przeżyjesz” — głosiła jedna z tabliczek. I kto by uwierzył, drodzy parafianie?
I Bóg wyjechał. Kataklizmy się nasiliły. Aniołowie obgryzają paznokcie, patrząc na wszystko z góry. W końcu jednak Archaniołowie postanawiają zstąpić na Ziemię, aby powstrzymać rodzące się piekło. To właśnie dzięki nim, szczątki ludzkich istnień, zostało przy życiu. Jedynie ci, którzy w porę (lub przez przypadek) znaleźli się we wszelakich schronach, piwnicach i innych, temu podobnych rewelacjach.
Kataklizmy ustały, dzięki mocom Aniołów, którzy postanowili zostać „na jakiś czas” na Ziemi, aby podobna sytuacja nie miała miejsca. Odtąd czuwają wiernie nad osobami, które dawniej zostały „przeznaczone” w ich niebiańskie ramiona. Sami są zresztą święcie przekonani, że to tylko próba ich lojalności wobec Boga i ludzi, którzy zostali im dawien dawno powierzeni w opiece.
Ludzie wydostawali się z kryjówek, wpierw szczęśliwi, że żyją, chwilę później zrozpaczeni. Otaczały ich wszak same gruzy, trupy, syf. Istny armagedon. Niewiele państw się podniosło. Jednym z nich była Japonia. Duża liczba osób zgromadziła się, zmówiła, zaufała sobie. I tak powstawały prowizoryczne schronienia, tak wspólnie wykopywali z piwnic prowiant, tak razem szukali ocalałych źródeł wody. Tak właśnie, po wielu setkach lat, powstał cudowny świat.
Rok 2517. Idealistyczne Miasto-3, skrywające pod kopułą rozrastającą się rasę ludzką. Na półki powróciły książki, zeszyty i kredki. Znalazło się miejsce na hodowlę zwierząt i rolę. Woda nie jest problemem, żywności jest pod dostatkiem, tu powietrze jest czystsze niż gdziekolwiek. A wszystko pod okiem despotycznej Władzy — organizacji S.SPEC, mającej na usługach rozrośnięte wojsko.
I po co wojacy?
Być może po to, aby stłumić bunty rewolucjonistów — Łowców, którzy zaszyli się gdzieś w podziemiach. A być może dlatego, że pod murami, chroniącymi Miasto-3 zaczęły pojawiać się podejrzane istoty. Niektóre całkiem jak ludzie! Szkoda tylko, że w pełni martwi. Ten stwór ze złamanym karkiem, z głową zwisającą bezwładnie na boku, trzymającą się ciała jedynie dzięki skórze szyi. Zaraz obok coś, czemu wyrosła druga... trzecia... nie, jednak piąta para odnóży, a zęby są ostre jak igły. Później stada wilków o ludzkich sylwetkach, warczących nastolatków o tygrysich uszach. Jak do tego doszło?
To byli ludzie, których swego czasu dotknęła nienazwana zaraza. W późniejszym czasie wszyscy zaczęli nazywać ją „Wirusem X”. Sprawiła, że martwi, po paru miesiącach, być może nawet tygodniach czy dniach, znów otwierają oczy, ale... ich ciała i umysły nie są już takie same. Zachodziły nieciekawe mutacje, charakter dziczał. W dodatku brakowało im wody i jedzenia, a to skutkowało późniejszemu kanibalizmowi i atakowaniu ochrony Świata-3, w celu dostania się do centrum dobrobytu. Sęk w tym, że nie wszyscy chorzy, zwani Wymordowanymi, są takimi znowu dzikusami. Wszystko zależne było od rozpowszechnienia się wirusa X, od odporności i siły organizmu. Niektórzy bowiem zachowali część albo nawet całość człowieczeństwa. Ci właśnie postanowili stworzyć niewielkie miasto, które — jak Świat-3 — działałoby na takich samych zasadach. Brak jednak materiałów, brak jedzenia i wody... oraz (przede wszystkim) wyspecjalizowanej siły roboczej.
Rok 3002. Teraźniejszość. Aniołowie, głównie dzięki mocom, osiedlili się na stworzonym przez siebie obszarze, prawdopodobnie jedynym naturalnie zielonym, nazwanym „Edenem”. Tereny sczerniałej, popękanej ziemi, na której roi się od niebezpiecznych Wymordowanych i wygnanych z Miasta-3, zostały ochrzczone mianem „Desperacji” (urocze, nie?). Od teraz toczy się wojna.
„Skryj się, powódź” — zatonął Tajwan.
„BOOM!” — wybuchło Tokyo w Japonii.
„Zamknij okna, dziś będzie wietrznie” — huragany sprzątnęły Meksyk.
Wszystko podpisane tym samym „imieniem”. Ostatnia z pojawiających się tabliczek była właściwie jednym słowem wymalowanym na drewnie, na które (naturalnie) absolutnie nikt nie zwrócił uwagi: Wyjeżdżam.
Nim jednak to zrobił sprowadził na kulę ziemską tajemniczą zarazę, pochłaniającą niewinnych całymi garściami. Ci umierali w oka mgnieniu, wypluwali zęby i krew, skręcali się w bólu przez całe miesiące. I po co? Po to tylko, aby wraz z falą tsunami zniknąć z powierzchni, aby pogrzebały ich gruzy lub spaliły pożary. Nie mieli szans, w porównaniu do zdrowych. Przecież byli tacy słabi. „Zachoruj, umrzyj, a przeżyjesz” — głosiła jedna z tabliczek. I kto by uwierzył, drodzy parafianie?
I Bóg wyjechał. Kataklizmy się nasiliły. Aniołowie obgryzają paznokcie, patrząc na wszystko z góry. W końcu jednak Archaniołowie postanawiają zstąpić na Ziemię, aby powstrzymać rodzące się piekło. To właśnie dzięki nim, szczątki ludzkich istnień, zostało przy życiu. Jedynie ci, którzy w porę (lub przez przypadek) znaleźli się we wszelakich schronach, piwnicach i innych, temu podobnych rewelacjach.
Kataklizmy ustały, dzięki mocom Aniołów, którzy postanowili zostać „na jakiś czas” na Ziemi, aby podobna sytuacja nie miała miejsca. Odtąd czuwają wiernie nad osobami, które dawniej zostały „przeznaczone” w ich niebiańskie ramiona. Sami są zresztą święcie przekonani, że to tylko próba ich lojalności wobec Boga i ludzi, którzy zostali im dawien dawno powierzeni w opiece.
Ludzie wydostawali się z kryjówek, wpierw szczęśliwi, że żyją, chwilę później zrozpaczeni. Otaczały ich wszak same gruzy, trupy, syf. Istny armagedon. Niewiele państw się podniosło. Jednym z nich była Japonia. Duża liczba osób zgromadziła się, zmówiła, zaufała sobie. I tak powstawały prowizoryczne schronienia, tak wspólnie wykopywali z piwnic prowiant, tak razem szukali ocalałych źródeł wody. Tak właśnie, po wielu setkach lat, powstał cudowny świat.
Rok 2517. Idealistyczne Miasto-3, skrywające pod kopułą rozrastającą się rasę ludzką. Na półki powróciły książki, zeszyty i kredki. Znalazło się miejsce na hodowlę zwierząt i rolę. Woda nie jest problemem, żywności jest pod dostatkiem, tu powietrze jest czystsze niż gdziekolwiek. A wszystko pod okiem despotycznej Władzy — organizacji S.SPEC, mającej na usługach rozrośnięte wojsko.
I po co wojacy?
Być może po to, aby stłumić bunty rewolucjonistów — Łowców, którzy zaszyli się gdzieś w podziemiach. A być może dlatego, że pod murami, chroniącymi Miasto-3 zaczęły pojawiać się podejrzane istoty. Niektóre całkiem jak ludzie! Szkoda tylko, że w pełni martwi. Ten stwór ze złamanym karkiem, z głową zwisającą bezwładnie na boku, trzymającą się ciała jedynie dzięki skórze szyi. Zaraz obok coś, czemu wyrosła druga... trzecia... nie, jednak piąta para odnóży, a zęby są ostre jak igły. Później stada wilków o ludzkich sylwetkach, warczących nastolatków o tygrysich uszach. Jak do tego doszło?
To byli ludzie, których swego czasu dotknęła nienazwana zaraza. W późniejszym czasie wszyscy zaczęli nazywać ją „Wirusem X”. Sprawiła, że martwi, po paru miesiącach, być może nawet tygodniach czy dniach, znów otwierają oczy, ale... ich ciała i umysły nie są już takie same. Zachodziły nieciekawe mutacje, charakter dziczał. W dodatku brakowało im wody i jedzenia, a to skutkowało późniejszemu kanibalizmowi i atakowaniu ochrony Świata-3, w celu dostania się do centrum dobrobytu. Sęk w tym, że nie wszyscy chorzy, zwani Wymordowanymi, są takimi znowu dzikusami. Wszystko zależne było od rozpowszechnienia się wirusa X, od odporności i siły organizmu. Niektórzy bowiem zachowali część albo nawet całość człowieczeństwa. Ci właśnie postanowili stworzyć niewielkie miasto, które — jak Świat-3 — działałoby na takich samych zasadach. Brak jednak materiałów, brak jedzenia i wody... oraz (przede wszystkim) wyspecjalizowanej siły roboczej.
Rok 3002. Teraźniejszość. Aniołowie, głównie dzięki mocom, osiedlili się na stworzonym przez siebie obszarze, prawdopodobnie jedynym naturalnie zielonym, nazwanym „Edenem”. Tereny sczerniałej, popękanej ziemi, na której roi się od niebezpiecznych Wymordowanych i wygnanych z Miasta-3, zostały ochrzczone mianem „Desperacji” (urocze, nie?). Od teraz toczy się wojna.
POWSTANIE MIAST
Miasto. Gigantyczna konstrukcja, która stała się ostatnią nadzieją ludzkości na przetrwanie. Wszyscy wiedzą, jak wygląda i są przyzwyczajeni zarówno do wyglądu, jak i samej idei „zielonej wyspy” na pustkowiach starej Japonii. Niewielu jednak zastanawia się, jak te olbrzymie kopuły powstały. Tylko garstka osób zna prawdę.
Kilkaset lat temu, przed Upadkiem, na Ziemi istniała organizacja zrzeszająca rządy oraz największe korporacje, które razem kontrolowały 90% światowego rynku. Ta grupa polityków, biznesmenów oraz naukowców znana była jako konglomerat. Skrajnie władza korporacja rozpoczęła „Projekt Utopia”, aby stworzyć raj na Ziemi dla tych, którzy byli gotowi zapłacić miliony. „Utopia” miała być najbezpieczniejszym, najspokojniejszym i najpiękniejszym miejscem na całym globie. Sercem Utopii miał być MED ─ Mass Extractor Device ─ maszyna, która potrafiła wykorzystać każdy znany pierwiastek chemiczny w promieniu swojego działania i zmienić to w czystą, nieskażoną Masę ─ materiał posiadający unikalną właściwość: można było go uformować w dosłownie wszystko. Od czystej stali, betonu, szkła, diamentu czy wody, nawet w materię organiczną, jak mięso; Masa miała stać się wybawieniem przed kończącymi się zasobami naturalnymi. Była jednym z najważniejszych odkryć Konglomeratu i to na niej planowali oprzeć całą światową gospodarkę. Aby stworzyć Utopię, MED zbierało Masę ze swojego otoczenia, po czym dzięki umieszczonych w odpowiednich miejscach platformach jonizujących, MED było w stanie utworzyć ogromne kopuły dookoła obszarów w ciągu tygodni czy nawet dni. Były to największe budowle kiedykolwiek stworzone przez człowieka. Po zbudowaniu pokazowej Utopii dla najważniejszych członków Konglomeratu na środku Atlantyku, ludzkość wpadła w istną histerię. Każdy chciał zapewnić sobie miejsce w raju na Ziemi. Wtedy nadszedł Upadek.
Konglomerat utworzył już wtedy kilka Utopii nazywanych przesz mieszkańców Miastami, jednak wiele placów budowy zostało zniszczonych przez katastrofy naturalne. Szybko też się okazało, że MED było bardzo delikatnym sprzętem, ciężkim w obsłudze i bardzo podatnym na usterki. Części zamienne były niemożliwe do zdobycia, zaś nikt nie wiedział, jak szwankujące maszyny naprawić. Gdy ziemia stawała się jałowa, a morza zaczęły się gotować, Utopie zaczęły przyjmować wszystkich, którzy mogli do nich dotrzeć przed zamknięciem wrót. Jedyną metodą komunikacji między Utopiami stało się metro, wydrążone przez wyspecjalizowane do tego MED. Aby opanować chaos i zapewnić mieszkańcom szanse na przeżycie, członkowie Konglomeratu, którzy przetrwali w Miastach, postanowili utworzyć nowy rząd z nimi na czele. Od tamtej pory mieli być znani jako S.SPEC. Przez Upadek ludzkość cofnęła się o kilkadziesiąt, może kilkaset lat wstecz, jeśli chodzi o osiągnięcia technologii, sekrety MED przepadły razem z ich twórcami. Od tamtej pory Miasta (ponumerowane w kolejności, w której zostały skończone) musiały zdać się na własną pomysłowość, organizację i zasoby, które mieli do dyspozycji. Dzięki determinacji ludzi oraz przywództwa S.SPEC, Miasta przetrwały po dziś dzień. Niestety, bez technologii pozwalającej na tworzenie Masy, kopuły, które przykrywają Miasta zaczynają niszczeć, zaś ich konstrukcja powoduje, że tworzące się wyrwy są bardzo trudne do załatania.
Wiedzę o MED, Konglomeracie i powstaniu Miast posiada tylko najwyższa władza S.SPEC... oraz ci, którzy są w stanie włamać się do ich baz danych.
TEKST NAPISANY PRZEZ CRONUSA.
Kilkaset lat temu, przed Upadkiem, na Ziemi istniała organizacja zrzeszająca rządy oraz największe korporacje, które razem kontrolowały 90% światowego rynku. Ta grupa polityków, biznesmenów oraz naukowców znana była jako konglomerat. Skrajnie władza korporacja rozpoczęła „Projekt Utopia”, aby stworzyć raj na Ziemi dla tych, którzy byli gotowi zapłacić miliony. „Utopia” miała być najbezpieczniejszym, najspokojniejszym i najpiękniejszym miejscem na całym globie. Sercem Utopii miał być MED ─ Mass Extractor Device ─ maszyna, która potrafiła wykorzystać każdy znany pierwiastek chemiczny w promieniu swojego działania i zmienić to w czystą, nieskażoną Masę ─ materiał posiadający unikalną właściwość: można było go uformować w dosłownie wszystko. Od czystej stali, betonu, szkła, diamentu czy wody, nawet w materię organiczną, jak mięso; Masa miała stać się wybawieniem przed kończącymi się zasobami naturalnymi. Była jednym z najważniejszych odkryć Konglomeratu i to na niej planowali oprzeć całą światową gospodarkę. Aby stworzyć Utopię, MED zbierało Masę ze swojego otoczenia, po czym dzięki umieszczonych w odpowiednich miejscach platformach jonizujących, MED było w stanie utworzyć ogromne kopuły dookoła obszarów w ciągu tygodni czy nawet dni. Były to największe budowle kiedykolwiek stworzone przez człowieka. Po zbudowaniu pokazowej Utopii dla najważniejszych członków Konglomeratu na środku Atlantyku, ludzkość wpadła w istną histerię. Każdy chciał zapewnić sobie miejsce w raju na Ziemi. Wtedy nadszedł Upadek.
Konglomerat utworzył już wtedy kilka Utopii nazywanych przesz mieszkańców Miastami, jednak wiele placów budowy zostało zniszczonych przez katastrofy naturalne. Szybko też się okazało, że MED było bardzo delikatnym sprzętem, ciężkim w obsłudze i bardzo podatnym na usterki. Części zamienne były niemożliwe do zdobycia, zaś nikt nie wiedział, jak szwankujące maszyny naprawić. Gdy ziemia stawała się jałowa, a morza zaczęły się gotować, Utopie zaczęły przyjmować wszystkich, którzy mogli do nich dotrzeć przed zamknięciem wrót. Jedyną metodą komunikacji między Utopiami stało się metro, wydrążone przez wyspecjalizowane do tego MED. Aby opanować chaos i zapewnić mieszkańcom szanse na przeżycie, członkowie Konglomeratu, którzy przetrwali w Miastach, postanowili utworzyć nowy rząd z nimi na czele. Od tamtej pory mieli być znani jako S.SPEC. Przez Upadek ludzkość cofnęła się o kilkadziesiąt, może kilkaset lat wstecz, jeśli chodzi o osiągnięcia technologii, sekrety MED przepadły razem z ich twórcami. Od tamtej pory Miasta (ponumerowane w kolejności, w której zostały skończone) musiały zdać się na własną pomysłowość, organizację i zasoby, które mieli do dyspozycji. Dzięki determinacji ludzi oraz przywództwa S.SPEC, Miasta przetrwały po dziś dzień. Niestety, bez technologii pozwalającej na tworzenie Masy, kopuły, które przykrywają Miasta zaczynają niszczeć, zaś ich konstrukcja powoduje, że tworzące się wyrwy są bardzo trudne do załatania.
Wiedzę o MED, Konglomeracie i powstaniu Miast posiada tylko najwyższa władza S.SPEC... oraz ci, którzy są w stanie włamać się do ich baz danych.
TEKST NAPISANY PRZEZ CRONUSA.
Dodatkowe informacje
◦ Kraj, w jakim toczy się akcja na Virusie to Japonia. Imiona i nazwiska postaci powinny być więc klimatyczne.