Warui Shin'ya
04.04.2014 - 21.09.2032
Miejsce urodzenia
NanashiMiejsce zamieszkania
Grupa
neutralnyStanowisko
-Zawód
informator - dostawca - detektyw w firmie Minamoto EnmyKolor włosów
rude Kolor oczu
piwne, niemal złoteWzrost
183 cm Waga
81 kgZnaki szczególne
- Publicznie twarz zawsze skrywana jest za maską; czasami obejmującą całe oblicze, innym razem zakłada zwykłą maseczkę chirurgiczną.- Burza rudych kosmyków ze złotymi pasmami wyróżniająca się w tłumie ciemnych włosów naturalnych dla statystycznego Japończyka. Ojcem Waruiego był prawdopodobnie obcokrajowiec.
- Posiada charakterystyczne blizny na ciele, ale dwie główne szpecą mu lewą część twarzy (od kącika ust przez policzek) oraz lewy bok dłoni.
Śmiech zmieszany z chrypą rozległ się w celi jak echo dobrze minionych lat; po nim zapanowała głucha, nienaturalnie wydłużona cisza, której nie przerwał ani potężny w barkach mężczyzna siedzący na krześle, na którym mieścił się tylko na słowo honoru, ani jego towarzysz - o trzy głowy niższy, chuderlawy, z dziwnie wydłużoną jak u lisa twarzą, stojący tuż obok z wyprostowaną na baczność piersią.
Usadzony naprzeciwko nich chłopak mógł mieć może siedemnaście lat. Osiemnaście, maksymalnie. Dłonie ułożył na metalowym blacie stolika, aż do teraz gorliwie nimi gestykulując. Padły jednak na ciepłą od skóry powierzchnię i zamarły; tak jak zamarł śmiech, którym przed momentem wybuchł nastolatek.
- Dajcie spokój, panowie - w tonie głosu przesłuchiwanego pojawiła się nuta paniki - to niedorzeczne.
Szelest papierów, po których nastąpiła druga pauza. Rozbawiony, skruszony uśmiech zniknął z twarzy chłopaka, gdy kartki rozsypały się na stole, tworząc wachlarz makabrycznych kadrów; dziesiątki nienaturalnie powyginanych ciał, palców po same knykcie wbitych w gardła, wyciętych powiek i nabrzmiałych, szarych od spuchnięcia języków. Zatrzymany spuścił wzrok.
- To tylko zdjęcia - wymamrotał. - Przecież nikogo nie zamordowałem.
Wiedział jednak, że to nie tylko zdjęcia; to milisekunda z istnienia całego wszechświata. To pamiątka po ukochanej, to najważniejsze chwile ściskające za serce, kartka do podarcia na tryliard nierównych części godzinę po zerwaniu z następnym dupkiem. Albo dowód rzeczowy. Fotografie miały przeraźliwą moc; były zbyt dosadne, konsekwentne i niekłamliwe. Nieprzerobione stawały się prawdą nie do podważenia; a on ich nie przerabiał. Znał wagę swojego zawodu i umiejętność patrzenia wyszlifował do perfekcji.
Wiedział jednak, że kolejnym zawodem, z jakim miał styczność, to ten wywołany w oczach siedzącego naprzeciwko Wilka. Mężczyzna w ciasnym kombinezonie stróża prawa nabrał wdechu, aż wszystkie guziki niebezpiecznie zadrżały na jego przepracowanej w siłowni piersi, a potem wypuścił powietrze przez zwarte zęby - w porę, bo jeden z tych guzików za sekundę zdążyłby wystrzelić; znając szczęście - zapewne wybijając przerażonemu fotografowi cenne oko.
- Panie Warui. - Wilk brzmiał jak trzęsienie ziemi. Niski bas może nie wprawił w drżenie pomieszczenia przesłuchań, ale z całą pewnością wywołał pierwszy dreszcz w przesłuchiwanym. Chłopak odchrząknął niepewnie.
- Starczy Shin'ya. Shin'ya jest okej - wtrącił się, dyskretnie przesuwając jedno ze zdjęć, aby nie było tak na widoku. - Czy możemy zakończyć to bezsensowne...
- Czy mógłby pan sensownie wyjaśnić co pana łączy z wydarzeniami w Nanashi?
Shin'ya pojął, że pokój był za ciasny, aby pomieścić rosnące przerażenie, wielkie policyjne ego (razy dwa) i żarty. Spoważniał więc na tyle, na ile pozwalały mu na to nerwy. Mógłby podać setki powodów, dla których miał pełno prawo przechadzać się ulicami Nanashi. Rozumiał jak nikt inny, że to nie jest miejsce dla młodzieży z centrum. To nie jest nawet miejsce dla normalnych ludzi. Tam trafia sam margines; schorowani starcy o brodach poplątanych jak druciaki, osierocone dziewczynki bez żadnej przyszłości albo podrzędne rzezimieszki z zębami, które wyglądają jak nagrobki przekopanego cmentarza. Ale przez osiem bitych lat był to jego dom; miejsce, do którego wracał, bo gdzie indziej miał się udać w najgorsze huragany? Długo próbował odepchnąć od siebie przeszłość; strzepać ją z ramion z łatwością, z jaką ci wszyscy eleganci na imprezach pozbywają się okrucha z ramienia. Tyle że, oczywiście, nie mógł.
Nie miał wtedy w rękach aparatu i cholernie tego żałował, ale jego umysł zadziałał jak urządzenie o wiele lepsze niż to, które spoczywało teraz na rogu żelaznego, unieruchomionego do podłogi stołu jako dowód rzeczowy. Zapamiętał wszystko z najdrobniejszymi detalami. Zwłaszcza w nocy, gdy kładł się spać i nie pracowało nic prócz mózgu i serca, przed oczami stawał mu ten obraz. Kobieta o włosach czarnych i skołtunionych jak korzenie drzewa; blada i chuda, o kończynach przypominających pajęcze odnóża. Zatrzymana w czasie, w nienaturalnej pozycji wisiała nad przepaścią. Jej lewa stopa wciąż bosymi palcami dotykała chropowatej powierzchni stopnia, ale prawa nie miała żadnego oparcia. Nad wyciągniętymi przed siebie rękoma unosiło się upuszczone wiadro i zastygła na kadrze brudna woda.
Można sobie tylko wyobrazić ten nienaturalny, głuchy dźwięk, gdy ciało upadało na betonową podłogę piwnicy - i trzask przypominający złamanie wpół solidnej gałęzi.
To była wielka tragedia, jak później twierdziła ciotka Shina. I czy taka "wielka osobista tragedia" nie była odpowiednim powodem, by wrócić w rodzinne strony?
- Jaki związek z pańską matką ma cała sprawa? - Lis wreszcie zabrał głos, przerywając bełkotliwą historię przesłuchiwanego; można się było spodziewać, że - w porównaniu do kompana - jego ton będzie wyższy i bardziej piskliwy. Przeciągał głoski, jakby jednocześnie za bardzo próbował mówić i myśleć, ale lśnienie w jego oczach sugerowało, że IQ ma wyższe niż temperatura pokojowa.
Zwłaszcza teraz, gdy zrobiło się goręcej od napływających oskarżeń.
- Zginęła w 2026 roku - dodał Lis, kładąc na kserach rozłożonych zdjęć nowy plik. Na pierwszej stronie drukowanymi literami figurowało nazwisko i imię, którego Shin'ya nie chciał pamiętać; a zaraz obok ta twarz, dopięta do akt jaskrawoczerwonym spinaczem. Umęczona, trupia, z zapadniętymi policzkami i cieniami tak głębokimi, że wydawały się niemal starymi sińcami.
Jego matka w niczym nie przypominała swojej siostry - osoby, która po "wielkiej tragedii" przygarnęła apatycznego, pulchnego chłopca z wrodzonym milczeniem na każdą zaczepkę ze strony otoczenia.
To dzięki ciotce z dzieciaka ze sporą nadwagą nie zostało zbyt wiele. Shin wyrósł na młodego, wiecznie rozbawionego nastolatka. Centrum Fukkatsu odmieniło go tak, jak odmienia się życie bezdomnych psów, które wreszcie trafiły do ciepłego domu. Był wesoły, energiczny, miał masę przyjaciół. Należał do szkolnego klubu zainteresowań. Na tle statystycznych uczniów nie wyróżniał się niczym.
Prócz blizn.
Jakaś uprzedzona część jego psychiki doskonale rozumiała, że to właśnie one są powodem stałych oskarżeń i srogich spojrzeń. Na co dzień nosił maseczki chirurgiczne - czarny materiał zakrywał paskudną, krzywą szramę szpecącą lewy kącik ust - ale tutaj został pozbawiony i tego. Siedział więc obnażony, na niewygodnym, kwadratowym krześle, z rękoma wyłożonymi na stół - i tak od przeszło trzech godzin.
Dwa pomieszczenia dalej ciotka pewnie wyłaziła już całą podłogę, przekopując się swoimi obcasami trzy piętra w dół, a brat dyskutował z kimś, kto "ma tu jakąkolwiek, na litość boską, władzę", starając się wyciągnąć Shina z tego piekła. Ale póki mu się to nie uda, trzeba było siedzieć z Wilkiem, Lisem i całą tą stęchłą atmosferą wspomnień.
Westchnął więc poddańczo i sięgnął po jedno z ujęć. Wśród rozkopanych grobów leżało ciało. Wyglądało, jakby ktoś rzucił w szale szmacianą lalkę. Kończyny były rozrzucone na wszystkie możliwe strony; spódnica zadarta, a wcześniej biała koszula zabrudzona od piachu i mokrej ziemi.
Warui postukał opuszką palca w fotografię.
- To Nakasato Taguchi. Nie jestem pewien, ale chyba przyszła pomodlić się do swojego ojca. Niedaleko jest grób o jej nazwisku. - Nie pytali, skąd o tym wiedział, więc kontynuował: - Sprawca postępował bardzo skrupulatnie, ale mimo wszystko został pojmany przez stróży prawa w 2031 roku. Było o tym bardzo głośno. W jego domu odnaleziono kilkanaście sprofanowanych części ciał i ludzką skórę wszytą w materiał zasłon, foteli i pościeli. - Zaczerpnął tchu, wyciągając na wierzch następne zdjęcie. - Imagawa Konoe zmarł podczas Ganjitsu, znaleziono jego tornister szkolny w rzece. Mordercą okazał się szkolny wychowawca, z którym Imaginawa i inni chłopcy mieli bardzo dobry kontakt. - Następny kadr. - To mały Tama. Jego starsza siostra szukała go bezskutecznie po całej okolicy. Zaangażowały się w to nawet jej dwie najlepsze koleżanki, obie, jak się okazało, od początku doskonale wiedziały, co się z nim stało i...
Warui nagle się zatrzymał.
W pomieszczeniu zaległa cisza, a on sam poczuł ciężar spojrzenia na swojej twarzy. Blizna na poliku sprawiała pewnie wrażenie, jakby się uśmiechał, ale gdy poniósł oczy, był w pełni poważny.
- Zmierzam do tego, że to sprawa, która może być powiązana z moją matką - wybełkotał wreszcie, odsuwając się i przywierając plecami do wżynającego w kręgosłup oparcia krzesła. - Wróciłem do Nanashi, bo chciałem powęszyć. Nie mam nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami, jakie miały miejsce w sierocińcu.
Wilk przez cały ten czas się nie odzywał, ale teraz jego postać wydawała się jeszcze roślejsza; pochylił się nad stołem w kierunku przesłuchiwanego, splatając palce na blacie jak do modlitwy. Groźne oblicze mówiło jednak, że żadnego boga tu nie ma.
- Zdjęcia temu przeczą.
- Zadzwoniłem po was! - Warui wyrzucił ręce ku górze, wprawiając Lisa w ruch - tylko jeden krok. Kiedy policjant zorientował się, że to nie żaden atak, wyprostował się na powrót, mierząc chłopaka ostrzegawczym spojrzeniem.
Dobrze, raz jeszcze.
- Zrobiłem kilka zdjęć, przyznaję - podjął Shin, błagalnie opuszczając dłonie na kant stołu. - Ale to tylko do śledztwa.
- Nie ma tu miejsca na zabawę w detektywa.
- Nie bawiłem się! Do diaska, nie widzicie zależności? Motywy sprawcy, który zamordował Nakasato, przypominają te, jakie przypisywano Edowi Geinowi. A Imagawa? To jak żywcem zerżnięty scenariusz napisany przez Richarda Chase'a! Ohmiya z kolei przypomina Mary Bell, a moja matka...
Uderzenie w stół zabrzmiało jak huk z armaty; Warui podskoczył, łapiąc w palce brzeg stołu, ledwo rozumiejąc, że to ciężka pięść Wilka opadła na metal, a nie rozpoczęcie kolejnej wojny światowej.
- Sprawców pojmano - zakończył Wilk. - Sprawy są zamknięte.
- Macie złych ludzi za kratkami. - Nie było sensu oponować, ale jak miałby przestać, będąc już tak daleko? - Za tym wszystkim stoi jedna i ta sama osoba. Tworzy idealne scenariusze, kopiując zachowania najsłynniejszych sprawców w historii, a potem...
Ile trwało przesłuchanie, nim do środka nie wtargnął trzeci mężczyzna, komunikując twardo, że chłopak jest czysty i może zawijać manatki do domu? Cztery godziny? Sześć? Od siedzenia na zdecydowanie za małym i zdecydowanie zbyt kanciastym krześle wydawało mu się, że wieczność. Popłynął z historią; otworzył się. A oni i tak potraktowali go jak nadgorliwego gówniarza, który wtyka nos w nieswoje sprawy.
Prawda była jednak taka, że wysokie stanowisko brata nie zawsze będzie go chronić. Szczególnie teraz, gdy wyjeżdża. Ich relacje były wystarczająco napięte w domu, aby dolewać do ognia następny litr oliwy. Nie potrafił jednak przestać z rosnącą przez lata obsesją. Wychodząc z komisariatu poczuł powiew świeżego powietrza... a potem woń znanych perfum i ciężar ramion ciotki, która objęła go z mocą tysiąca słońc, tuląc do pokaźnej piersi i mamrocząc pod nosem kluczowy zestaw ochów, achów i zamartwień.
Zdecydowanie nie chciał jej przecież martwić.
- Co oni sobie wyobrażają? - jęknęła, odsuwając się na pół milimetra od wyściskanego chłopaka; chłopaka, którego dziesięć lat temu przyjęła pod swój dach, wychowała i przemianowała na własnego syna. Chłopaka, który różnił się od niej wszystkim - wzrostem, budową, charakterem, kolorem włosów i oczu. Tego samego, który teraz zatykał gumkę maseczki za ucho, drugą ręką dotykając jej szczupłego barku.
- To nic takiego, ciociu. Zwykły pech.
Ale zwykły pech z przesłuchania był niczym w porównaniu ze zdarzeniami, jakie miały miejsce niedługo później. Warui nienawidził czwórki podobnie, jak przewrażliwieńcy nie znoszą liczby trzynaście. Traktował ją jak najgorsze fatum. W końcu urodził się czwartego; jego imię zawierało znak pisany jak "4", a cztery miesiące po tym, jak obiecał ciotce, że wszystko będzie w porządku, wraz ze starszym bratem i jego ciężarną żoną zginął w tragicznym wypadku samochodowym. Określono to jako "wielką tragedię" - jak zawsze.
Obecnie jest 2036 rok. Od śmiertelnego w skutkach zdarzenia minęły cztery długie lata, więc wspomnienia po dzieciaku, którego znaleziono tuż obok zwłok, z telefonem przy uchu i aparatem uwieszonym na karku, powinny wyblaknąć jak wypłowiałe zdjęcie, których w życiu narobił zdecydowanie zbyt wiele. A jednak czasem, wśród tłumów Fukkatsu, w zaułkach Nanashi i krętych drogach Karafuruny Chiku rozbłyśnie flesz czyjegoś urządzenia. Łatwo poczuć na sobie czujne spojrzenie; ale gdy tylko odwrócić się za siebie, wokół nie ma nikogo.
Usadzony naprzeciwko nich chłopak mógł mieć może siedemnaście lat. Osiemnaście, maksymalnie. Dłonie ułożył na metalowym blacie stolika, aż do teraz gorliwie nimi gestykulując. Padły jednak na ciepłą od skóry powierzchnię i zamarły; tak jak zamarł śmiech, którym przed momentem wybuchł nastolatek.
- Dajcie spokój, panowie - w tonie głosu przesłuchiwanego pojawiła się nuta paniki - to niedorzeczne.
Szelest papierów, po których nastąpiła druga pauza. Rozbawiony, skruszony uśmiech zniknął z twarzy chłopaka, gdy kartki rozsypały się na stole, tworząc wachlarz makabrycznych kadrów; dziesiątki nienaturalnie powyginanych ciał, palców po same knykcie wbitych w gardła, wyciętych powiek i nabrzmiałych, szarych od spuchnięcia języków. Zatrzymany spuścił wzrok.
- To tylko zdjęcia - wymamrotał. - Przecież nikogo nie zamordowałem.
Wiedział jednak, że to nie tylko zdjęcia; to milisekunda z istnienia całego wszechświata. To pamiątka po ukochanej, to najważniejsze chwile ściskające za serce, kartka do podarcia na tryliard nierównych części godzinę po zerwaniu z następnym dupkiem. Albo dowód rzeczowy. Fotografie miały przeraźliwą moc; były zbyt dosadne, konsekwentne i niekłamliwe. Nieprzerobione stawały się prawdą nie do podważenia; a on ich nie przerabiał. Znał wagę swojego zawodu i umiejętność patrzenia wyszlifował do perfekcji.
Wiedział jednak, że kolejnym zawodem, z jakim miał styczność, to ten wywołany w oczach siedzącego naprzeciwko Wilka. Mężczyzna w ciasnym kombinezonie stróża prawa nabrał wdechu, aż wszystkie guziki niebezpiecznie zadrżały na jego przepracowanej w siłowni piersi, a potem wypuścił powietrze przez zwarte zęby - w porę, bo jeden z tych guzików za sekundę zdążyłby wystrzelić; znając szczęście - zapewne wybijając przerażonemu fotografowi cenne oko.
- Panie Warui. - Wilk brzmiał jak trzęsienie ziemi. Niski bas może nie wprawił w drżenie pomieszczenia przesłuchań, ale z całą pewnością wywołał pierwszy dreszcz w przesłuchiwanym. Chłopak odchrząknął niepewnie.
- Starczy Shin'ya. Shin'ya jest okej - wtrącił się, dyskretnie przesuwając jedno ze zdjęć, aby nie było tak na widoku. - Czy możemy zakończyć to bezsensowne...
- Czy mógłby pan sensownie wyjaśnić co pana łączy z wydarzeniami w Nanashi?
Shin'ya pojął, że pokój był za ciasny, aby pomieścić rosnące przerażenie, wielkie policyjne ego (razy dwa) i żarty. Spoważniał więc na tyle, na ile pozwalały mu na to nerwy. Mógłby podać setki powodów, dla których miał pełno prawo przechadzać się ulicami Nanashi. Rozumiał jak nikt inny, że to nie jest miejsce dla młodzieży z centrum. To nie jest nawet miejsce dla normalnych ludzi. Tam trafia sam margines; schorowani starcy o brodach poplątanych jak druciaki, osierocone dziewczynki bez żadnej przyszłości albo podrzędne rzezimieszki z zębami, które wyglądają jak nagrobki przekopanego cmentarza. Ale przez osiem bitych lat był to jego dom; miejsce, do którego wracał, bo gdzie indziej miał się udać w najgorsze huragany? Długo próbował odepchnąć od siebie przeszłość; strzepać ją z ramion z łatwością, z jaką ci wszyscy eleganci na imprezach pozbywają się okrucha z ramienia. Tyle że, oczywiście, nie mógł.
Nie miał wtedy w rękach aparatu i cholernie tego żałował, ale jego umysł zadziałał jak urządzenie o wiele lepsze niż to, które spoczywało teraz na rogu żelaznego, unieruchomionego do podłogi stołu jako dowód rzeczowy. Zapamiętał wszystko z najdrobniejszymi detalami. Zwłaszcza w nocy, gdy kładł się spać i nie pracowało nic prócz mózgu i serca, przed oczami stawał mu ten obraz. Kobieta o włosach czarnych i skołtunionych jak korzenie drzewa; blada i chuda, o kończynach przypominających pajęcze odnóża. Zatrzymana w czasie, w nienaturalnej pozycji wisiała nad przepaścią. Jej lewa stopa wciąż bosymi palcami dotykała chropowatej powierzchni stopnia, ale prawa nie miała żadnego oparcia. Nad wyciągniętymi przed siebie rękoma unosiło się upuszczone wiadro i zastygła na kadrze brudna woda.
Można sobie tylko wyobrazić ten nienaturalny, głuchy dźwięk, gdy ciało upadało na betonową podłogę piwnicy - i trzask przypominający złamanie wpół solidnej gałęzi.
To była wielka tragedia, jak później twierdziła ciotka Shina. I czy taka "wielka osobista tragedia" nie była odpowiednim powodem, by wrócić w rodzinne strony?
- Jaki związek z pańską matką ma cała sprawa? - Lis wreszcie zabrał głos, przerywając bełkotliwą historię przesłuchiwanego; można się było spodziewać, że - w porównaniu do kompana - jego ton będzie wyższy i bardziej piskliwy. Przeciągał głoski, jakby jednocześnie za bardzo próbował mówić i myśleć, ale lśnienie w jego oczach sugerowało, że IQ ma wyższe niż temperatura pokojowa.
Zwłaszcza teraz, gdy zrobiło się goręcej od napływających oskarżeń.
- Zginęła w 2026 roku - dodał Lis, kładąc na kserach rozłożonych zdjęć nowy plik. Na pierwszej stronie drukowanymi literami figurowało nazwisko i imię, którego Shin'ya nie chciał pamiętać; a zaraz obok ta twarz, dopięta do akt jaskrawoczerwonym spinaczem. Umęczona, trupia, z zapadniętymi policzkami i cieniami tak głębokimi, że wydawały się niemal starymi sińcami.
Jego matka w niczym nie przypominała swojej siostry - osoby, która po "wielkiej tragedii" przygarnęła apatycznego, pulchnego chłopca z wrodzonym milczeniem na każdą zaczepkę ze strony otoczenia.
To dzięki ciotce z dzieciaka ze sporą nadwagą nie zostało zbyt wiele. Shin wyrósł na młodego, wiecznie rozbawionego nastolatka. Centrum Fukkatsu odmieniło go tak, jak odmienia się życie bezdomnych psów, które wreszcie trafiły do ciepłego domu. Był wesoły, energiczny, miał masę przyjaciół. Należał do szkolnego klubu zainteresowań. Na tle statystycznych uczniów nie wyróżniał się niczym.
Prócz blizn.
Jakaś uprzedzona część jego psychiki doskonale rozumiała, że to właśnie one są powodem stałych oskarżeń i srogich spojrzeń. Na co dzień nosił maseczki chirurgiczne - czarny materiał zakrywał paskudną, krzywą szramę szpecącą lewy kącik ust - ale tutaj został pozbawiony i tego. Siedział więc obnażony, na niewygodnym, kwadratowym krześle, z rękoma wyłożonymi na stół - i tak od przeszło trzech godzin.
Dwa pomieszczenia dalej ciotka pewnie wyłaziła już całą podłogę, przekopując się swoimi obcasami trzy piętra w dół, a brat dyskutował z kimś, kto "ma tu jakąkolwiek, na litość boską, władzę", starając się wyciągnąć Shina z tego piekła. Ale póki mu się to nie uda, trzeba było siedzieć z Wilkiem, Lisem i całą tą stęchłą atmosferą wspomnień.
Westchnął więc poddańczo i sięgnął po jedno z ujęć. Wśród rozkopanych grobów leżało ciało. Wyglądało, jakby ktoś rzucił w szale szmacianą lalkę. Kończyny były rozrzucone na wszystkie możliwe strony; spódnica zadarta, a wcześniej biała koszula zabrudzona od piachu i mokrej ziemi.
Warui postukał opuszką palca w fotografię.
- To Nakasato Taguchi. Nie jestem pewien, ale chyba przyszła pomodlić się do swojego ojca. Niedaleko jest grób o jej nazwisku. - Nie pytali, skąd o tym wiedział, więc kontynuował: - Sprawca postępował bardzo skrupulatnie, ale mimo wszystko został pojmany przez stróży prawa w 2031 roku. Było o tym bardzo głośno. W jego domu odnaleziono kilkanaście sprofanowanych części ciał i ludzką skórę wszytą w materiał zasłon, foteli i pościeli. - Zaczerpnął tchu, wyciągając na wierzch następne zdjęcie. - Imagawa Konoe zmarł podczas Ganjitsu, znaleziono jego tornister szkolny w rzece. Mordercą okazał się szkolny wychowawca, z którym Imaginawa i inni chłopcy mieli bardzo dobry kontakt. - Następny kadr. - To mały Tama. Jego starsza siostra szukała go bezskutecznie po całej okolicy. Zaangażowały się w to nawet jej dwie najlepsze koleżanki, obie, jak się okazało, od początku doskonale wiedziały, co się z nim stało i...
Warui nagle się zatrzymał.
W pomieszczeniu zaległa cisza, a on sam poczuł ciężar spojrzenia na swojej twarzy. Blizna na poliku sprawiała pewnie wrażenie, jakby się uśmiechał, ale gdy poniósł oczy, był w pełni poważny.
- Zmierzam do tego, że to sprawa, która może być powiązana z moją matką - wybełkotał wreszcie, odsuwając się i przywierając plecami do wżynającego w kręgosłup oparcia krzesła. - Wróciłem do Nanashi, bo chciałem powęszyć. Nie mam nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami, jakie miały miejsce w sierocińcu.
Wilk przez cały ten czas się nie odzywał, ale teraz jego postać wydawała się jeszcze roślejsza; pochylił się nad stołem w kierunku przesłuchiwanego, splatając palce na blacie jak do modlitwy. Groźne oblicze mówiło jednak, że żadnego boga tu nie ma.
- Zdjęcia temu przeczą.
- Zadzwoniłem po was! - Warui wyrzucił ręce ku górze, wprawiając Lisa w ruch - tylko jeden krok. Kiedy policjant zorientował się, że to nie żaden atak, wyprostował się na powrót, mierząc chłopaka ostrzegawczym spojrzeniem.
Dobrze, raz jeszcze.
- Zrobiłem kilka zdjęć, przyznaję - podjął Shin, błagalnie opuszczając dłonie na kant stołu. - Ale to tylko do śledztwa.
- Nie ma tu miejsca na zabawę w detektywa.
- Nie bawiłem się! Do diaska, nie widzicie zależności? Motywy sprawcy, który zamordował Nakasato, przypominają te, jakie przypisywano Edowi Geinowi. A Imagawa? To jak żywcem zerżnięty scenariusz napisany przez Richarda Chase'a! Ohmiya z kolei przypomina Mary Bell, a moja matka...
Uderzenie w stół zabrzmiało jak huk z armaty; Warui podskoczył, łapiąc w palce brzeg stołu, ledwo rozumiejąc, że to ciężka pięść Wilka opadła na metal, a nie rozpoczęcie kolejnej wojny światowej.
- Sprawców pojmano - zakończył Wilk. - Sprawy są zamknięte.
- Macie złych ludzi za kratkami. - Nie było sensu oponować, ale jak miałby przestać, będąc już tak daleko? - Za tym wszystkim stoi jedna i ta sama osoba. Tworzy idealne scenariusze, kopiując zachowania najsłynniejszych sprawców w historii, a potem...
Ile trwało przesłuchanie, nim do środka nie wtargnął trzeci mężczyzna, komunikując twardo, że chłopak jest czysty i może zawijać manatki do domu? Cztery godziny? Sześć? Od siedzenia na zdecydowanie za małym i zdecydowanie zbyt kanciastym krześle wydawało mu się, że wieczność. Popłynął z historią; otworzył się. A oni i tak potraktowali go jak nadgorliwego gówniarza, który wtyka nos w nieswoje sprawy.
Prawda była jednak taka, że wysokie stanowisko brata nie zawsze będzie go chronić. Szczególnie teraz, gdy wyjeżdża. Ich relacje były wystarczająco napięte w domu, aby dolewać do ognia następny litr oliwy. Nie potrafił jednak przestać z rosnącą przez lata obsesją. Wychodząc z komisariatu poczuł powiew świeżego powietrza... a potem woń znanych perfum i ciężar ramion ciotki, która objęła go z mocą tysiąca słońc, tuląc do pokaźnej piersi i mamrocząc pod nosem kluczowy zestaw ochów, achów i zamartwień.
Zdecydowanie nie chciał jej przecież martwić.
- Co oni sobie wyobrażają? - jęknęła, odsuwając się na pół milimetra od wyściskanego chłopaka; chłopaka, którego dziesięć lat temu przyjęła pod swój dach, wychowała i przemianowała na własnego syna. Chłopaka, który różnił się od niej wszystkim - wzrostem, budową, charakterem, kolorem włosów i oczu. Tego samego, który teraz zatykał gumkę maseczki za ucho, drugą ręką dotykając jej szczupłego barku.
- To nic takiego, ciociu. Zwykły pech.
Ale zwykły pech z przesłuchania był niczym w porównaniu ze zdarzeniami, jakie miały miejsce niedługo później. Warui nienawidził czwórki podobnie, jak przewrażliwieńcy nie znoszą liczby trzynaście. Traktował ją jak najgorsze fatum. W końcu urodził się czwartego; jego imię zawierało znak pisany jak "4", a cztery miesiące po tym, jak obiecał ciotce, że wszystko będzie w porządku, wraz ze starszym bratem i jego ciężarną żoną zginął w tragicznym wypadku samochodowym. Określono to jako "wielką tragedię" - jak zawsze.
Obecnie jest 2036 rok. Od śmiertelnego w skutkach zdarzenia minęły cztery długie lata, więc wspomnienia po dzieciaku, którego znaleziono tuż obok zwłok, z telefonem przy uchu i aparatem uwieszonym na karku, powinny wyblaknąć jak wypłowiałe zdjęcie, których w życiu narobił zdecydowanie zbyt wiele. A jednak czasem, wśród tłumów Fukkatsu, w zaułkach Nanashi i krętych drogach Karafuruny Chiku rozbłyśnie flesz czyjegoś urządzenia. Łatwo poczuć na sobie czujne spojrzenie; ale gdy tylko odwrócić się za siebie, wokół nie ma nikogo.
Yurei
Warui Shin'ya
Keiyaku Suru
Minamoto EnmaPoziom kontraktu
0 Katachi ga Warui
Umiejętność zmiany małych fragmentów ciała i ich koloru: włosów, oczu, częściowej karnacji (np. dłoni i twarzy), deformacja palców, kamuflaż szram lub ich stworzenie. Postać jest w stanie manipulować wyłącznie wizualną strefą swojej aparycji. Moment przemiany bywa bolesny, jeżeli uwzględnia obecność obrażeń i innych fizycznych defektów. Samo pojawienie się, dla przykładu, blizny oznacza poprzedzającą mu ranę. Etap trwa kilka sekund, jednak yūrei doświadcza pieczenia tam, gdzie wpierw pojawia się przecięcie, a dopiero później - blizna.Cel
Rozwikłanie zagadki śmierci matki. I swojej.Forma yurei
Przeżarta przez płomienie; oparzenia trzeciego stopnia niemal doszczętnie strawiły lewą część twarzy, szyję, bark i korpus, tworząc na ciele paskudne blizny przypominające zbrązowiałą skórę jabłka. W miejscu oczodołów zieje pustka. Wokół sylwetki unosi się siwy dym.Kondycja
Stan fizyczny
od 20.04: przez 5 fabuł cierpi na problemy ze snem; przez 2 fabuły wstręt do jedzenia.Stan psychiczny
W normie.Umiejętności
Broń biała (500 PF)
średniozaawansowany
Cichość (100 PF)
podstawowy
Kłamstwo (150 PF)
podstawowy
Percepcja - słuch (150 PF)
podstawowy
Percepcja - wzrok (800 PF)
mistrz
Prawo jazdy - motocykl (100 PF)
podstawowy
Siła fizyczna (200 PF)
podstawowy
Wysoki próg bólu (200 PF)
podstawowy
Wady
Brzydota - blizny
znaczący
Lęk - Amnestiofobia
znaczący
Lęk - Atelofobia - w zestawieniu ze starszym bratem
znaczący
Lęk - liczba "4"
niewielki
Lęk - Nyktofobia
niewielki
Obsesja - nt istnienia rzekomego seryjnego mordercy
ciężki
Zła sława - Nanashi - okolice pierwszego domu
niewielki
W posiadaniu
Mityczne przedmioty
-Shikigami
-Technologia
-Inne
włos z ogona Kitsune; jednorazowy amulet z niewyraźnym znakami; latarka odstraszająca yokaiHistoria zmian
[+] 500 PF na start
[+] 500 PF za dodatkowe wady (2 x wada niewielka, 2 x wada znacząca)
[−] 1000 PF - Karta Postaci
[+] włos z ogona kitsune (jednorazowo dodaje +20 do rzutu na wybraną umiejętność) - jesienna loteria
[+] 120 PF - wydarzenie: Szepty
[+] 50 PF - osiągnięcie: pierwszy as z rękawa
[+] 20 PF - osiągnięcie: kierowca autobusu wstał i zaklaskał
[+] 10 PF - rzut w lokacji: ulica opuszczenia
[+] 30 PF - event halloweenowy, zadanie 1: Początek-Koniec
[+] 50 PF - event halloweenowy, zadanie 2: Zatarta Granica
[+] 30 PF - event halloweenowy, zadanie 3: Jack-o'-lantern
[+] 20 PF - event halloweenowy, zadanie 5: Przebrania
[+] 50 PF - halloweenowa loteria
[+] 50 PF - napisanie 50 postów fabularnych
[+] 165 PF - kalendarz adwentowy
[+] jednorazowy amulet z niewyraźnym znakami (+20 do wyniku przy rzucie na wybraną umiejętność) - kalendarz adwentowy
[+] skórzana bransoletka z tajemniczym kamieniem (jednorazowe użycie w celu zmiany negatywnego wyniku kostki na pozytywny) - kalendarz adwentowy
[+] 15 PF - administracja - styczeń
[+] 10 PF - walentynkowe PW
[+] 50 PF - osiągnięcie: nie trać głowy
[+] 15 PF - administracja - luty
[+] 140 PF - walentynkowa loteria
[+] 15 PF - administracja - marzec
[+] 100 PF - Tydzień Weny
[+] jednorazowy talon na -1 fabułę do zdobywania umiejętności - Tydzień Weny
[+] 50 PF - osiągnięcie: rysa nie tylko na psychice
[+] 320 PF - wydarzenie: gabinet luster
[+] 50 PF - napisanie 100 postów fabularnych
[+] 50 PF - osiągnięcie: zręczne paluszki
[+] 15 PF - administracja - kwiecień
[–] jednorazowy talon na -1 fabułę do zdobywania umiejętności - wykupienie umiejętności
[–] 100 PF - wykupienie umiejętności
[+] 50 PF - osiągnięcie: dobra, ale Ty zaczynasz
[+] 30 PF - wielkanocne życzenia
[+] latarka odstraszająca yokai - event
[+] 20 PF - osiągnięcie: kierowca autobusu wstał i zaklaskał (1, 2 i 3)
[+] 50 PF - osiągnięcie: kolejny poziom wbity
[+] 400 PF - wydarzenie: nemu-sōna mearī
[+] 5 PF - wynagrodzenie MG
[+] 15 PF - administracja - maj
[+] 50 PF - napisanie 150 postów fabularnych
[–] skórzana bransoletka z tajemniczym kamieniem (jednorazowe użycie w celu zmiany negatywnego wyniku kostki na pozytywny) - wykorzystanie na evencie
[+] 520 PF - Hanami
[+] jednorazowy talon na -1 fabułę do zdobywania umiejętności [2] - Hanami
[+] zniżka w postaci 100 PF na dowolny cel [3] - Hanami
[–] 100 PF - wykupienie umiejętności
[–] jednorazowy talon na -1 fabułę do zdobywania umiejętności [2; pozostało: 0] - wykupienie umiejętności
[–] zniżka w postaci 100 PF na dowolny cel [3; pozostało: 0] - wykupienie umiejętności
[+] 360 PF - wydarzenie: 仮死魔 - kashima
[–] 300 PF - wykupienie umiejętności
[–] 350 PF - wykupienie umiejętności
[–] 50 PF - dopłata do umiejętności
[+] 70 PF - administracja - czerwiec
[+] 250 PF - wynagrodzenie MG: Rindō
OBECNY STAN PF: 2345
Postać sprawdzona przez: Enma.