prolog
ważne wydarzenia
00
ważne wydarzenia
00-1
神々の怒り- Kamigami no ikari - Gniew bogów
Chciano zrozumienia, ale na ile można pojąć kaprysy bogów? Słane ludziom ostrzeżenia skutecznie ignorowano - równie naturalnie, jak ignoruje się wielkie tragedie osób zamieszkujących inny kontynent. Czasami, gdy w wieczorny weekend nie ma nic lepszego do roboty, sylwetka zapada się w wysłużony fotel, palec wciska przycisk, rozjaśniając ekran telewizora. Oczy przyglądają się tym licznym informacjom. Morderstwom, listom gończym, wszystkim twarzom i nazwiskom. Ale potem nagle prezenter przesuwa dyskretnie kartkę z blatu stołu, spogląda prosto w obiektyw i żegna się, zastąpiony wznowionym filmem. Wraz z tym znika wizja udręczonych obliczy, spalonych lasów, analiza liczby ofiar. Mózg przestraja się, robi selekcję zdobytych wiadomości. Nie dokonuje żadnej refleksji.
Aż nagle zmienia pod butami zaczyna drżeć i rezonuje do kości, do szkieletów postawionych wokół budynków. Gdzieś w tle trzaska linia wysokiego napięcia, gdy na skwierczące od prądu kable spada potężne drzewo, ciągnąc za sobą przewody, pękające pod ciężarem z łatwością zrywanych nici. Spod plątaniny korzeni bucha pierwszy kłąb gleby. Słychać ostrą kakofonię strażackich alarmów. Za czerwonym jak mak pojazdem przemyka kolejny i następny, i jeszcze jeden - pogotowie, policja.
Powoli wkraczający do Japonii chaos w niczym nie pomógł, gdy znany, leniwy świat zaczął rozpadać się jak zbyt sucha piaskowa forma. Umierały tysiące osób. W ciszy. Padały przygniecione zapadającymi się piętrami wieżowców; tonęły zalane zimną wodą, zmywane z powierzchni jak ściera się ręką pył z blatu stołu. Ogień trawił leśne gęstwiny i szkoły, wysuszał koryta wartkich rzek. Jeżeli jest ktoś, kto pamięta historie czasów przed gniewem bogów, zazwyczaj milczy, jakby nie było nic do opowiadania. W oczach widać tylko złoty błysk, gdy przetacza spojrzeniem po wypłowiałym otoczeniu. Tam, gdzie metropolie dawały dach nad głową olbrzymim społecznościom, pozostały tylko płaskie tereny ruin - krwisto-złoty plener z pogrzebanymi pod piachem setkami umęczonych dusz. Nie ma zielonych drzew, z których owoców można korzystać do woli. Brakuje wody ze spokojnym szumem i lekkiego wiatru, którego podmuchy podsuwają woń świeżych ubrań i dopiero skoszonej trawy.
Wszystkiemu winni są bogowie.
Ich naturalna skłonność do rywalizacji, wyższość wtłoczona w żyły, brak ludzkich skrupułów. Stanowią firmament rzeczywistości. Niewidzialni wciąż spoglądają przez kłęby chmur, kryją się we mgle i w porannej rosie. Tkają poblask księżyca i gęstnieją mroki upchnięte w zaułkach, w domowych kątach i pod strzechami dachów. Dawniej wierzono w nich bezgranicznie. Wznoszono pomniki, kapliczki i gargantuiczne świątynie. Przekazywano dary, czczono, przepraszano za grzechy i błagano o dostatek. Kontakt z kami, bogami, wydawał się naturalną koleją rzeczy. Z biegiem czasu zacierała się jednak ta granica. Zapominano o ich uroczystościach. Nie zapalano kadzideł. Nie odwiedzano świętych miejsc. Autorytet bóstw niknął, jednak oni sami nie odeszli nigdy. Nie mogli.
Podzielił się jednak znany świat na widoczną granicę pomiędzy tym należącym do śmiertelników a tym, w którym rządzą kami, wraz z podległymi im duszami, demonami i potworami. Bogowie cofnęli się o krok, stanęli za zasłoną cienia. Wciąż przypatrują się tym krótkim życiom upchniętym w najrozmaitsze sylwetki, dostrzegają wzbierające w ich sercach , ale ingerują zdecydowanie mniej intensywnie niż wieki temu. Zwłaszcza, że w ich charakterze leży konfliktowość. Wywoływanie wojen wiąże się również z ich własnymi, nadnaturalnymi krainami, miejscami ulokowanymi w Takamagaharze, sięgającymi ponurych lokacji w Jigoku.
Oczy śmiertelników nie dostrzegają prawdziwych powodów irracjonalnych zjawisk dziejących się w Japonii. Wyspa Kakure zdaje się szczególnie przeładowana niewytłumaczalnymi sytuacjami stanowiąc epicentrum wielu przykrych katastrof. Próżno szukać przyczyn w naturalnej kolei rzeczy, choć niejeden naukowiec, ekolog, fizyk czy astronom poświęci najlepsze lata nad odkryciem odpowiedzi.
Do nielicznych docierają jednak plotki związane z zaognieniem kłótni pomiędzy Amaterasu, boginią słońca, a Tsukiyomim, panem nocy. Niemrawe informacje rozprzestrzeniają się wśród grup związanych z Kakuriyo - światem zmarłych. Senkenshe wyłapują drobne sygnały związane z zaburzeniami nawyków charakterystycznych dla danych yokai, yurei z kolei otrzymują pierwsze nieprawdopodobne bodźce z pewnością skierowane konkretnie do nich.
Aż nagle zmienia pod butami zaczyna drżeć i rezonuje do kości, do szkieletów postawionych wokół budynków. Gdzieś w tle trzaska linia wysokiego napięcia, gdy na skwierczące od prądu kable spada potężne drzewo, ciągnąc za sobą przewody, pękające pod ciężarem z łatwością zrywanych nici. Spod plątaniny korzeni bucha pierwszy kłąb gleby. Słychać ostrą kakofonię strażackich alarmów. Za czerwonym jak mak pojazdem przemyka kolejny i następny, i jeszcze jeden - pogotowie, policja.
Powoli wkraczający do Japonii chaos w niczym nie pomógł, gdy znany, leniwy świat zaczął rozpadać się jak zbyt sucha piaskowa forma. Umierały tysiące osób. W ciszy. Padały przygniecione zapadającymi się piętrami wieżowców; tonęły zalane zimną wodą, zmywane z powierzchni jak ściera się ręką pył z blatu stołu. Ogień trawił leśne gęstwiny i szkoły, wysuszał koryta wartkich rzek. Jeżeli jest ktoś, kto pamięta historie czasów przed gniewem bogów, zazwyczaj milczy, jakby nie było nic do opowiadania. W oczach widać tylko złoty błysk, gdy przetacza spojrzeniem po wypłowiałym otoczeniu. Tam, gdzie metropolie dawały dach nad głową olbrzymim społecznościom, pozostały tylko płaskie tereny ruin - krwisto-złoty plener z pogrzebanymi pod piachem setkami umęczonych dusz. Nie ma zielonych drzew, z których owoców można korzystać do woli. Brakuje wody ze spokojnym szumem i lekkiego wiatru, którego podmuchy podsuwają woń świeżych ubrań i dopiero skoszonej trawy.
Wszystkiemu winni są bogowie.
Ich naturalna skłonność do rywalizacji, wyższość wtłoczona w żyły, brak ludzkich skrupułów. Stanowią firmament rzeczywistości. Niewidzialni wciąż spoglądają przez kłęby chmur, kryją się we mgle i w porannej rosie. Tkają poblask księżyca i gęstnieją mroki upchnięte w zaułkach, w domowych kątach i pod strzechami dachów. Dawniej wierzono w nich bezgranicznie. Wznoszono pomniki, kapliczki i gargantuiczne świątynie. Przekazywano dary, czczono, przepraszano za grzechy i błagano o dostatek. Kontakt z kami, bogami, wydawał się naturalną koleją rzeczy. Z biegiem czasu zacierała się jednak ta granica. Zapominano o ich uroczystościach. Nie zapalano kadzideł. Nie odwiedzano świętych miejsc. Autorytet bóstw niknął, jednak oni sami nie odeszli nigdy. Nie mogli.
Podzielił się jednak znany świat na widoczną granicę pomiędzy tym należącym do śmiertelników a tym, w którym rządzą kami, wraz z podległymi im duszami, demonami i potworami. Bogowie cofnęli się o krok, stanęli za zasłoną cienia. Wciąż przypatrują się tym krótkim życiom upchniętym w najrozmaitsze sylwetki, dostrzegają wzbierające w ich sercach , ale ingerują zdecydowanie mniej intensywnie niż wieki temu. Zwłaszcza, że w ich charakterze leży konfliktowość. Wywoływanie wojen wiąże się również z ich własnymi, nadnaturalnymi krainami, miejscami ulokowanymi w Takamagaharze, sięgającymi ponurych lokacji w Jigoku.
Oczy śmiertelników nie dostrzegają prawdziwych powodów irracjonalnych zjawisk dziejących się w Japonii. Wyspa Kakure zdaje się szczególnie przeładowana niewytłumaczalnymi sytuacjami stanowiąc epicentrum wielu przykrych katastrof. Próżno szukać przyczyn w naturalnej kolei rzeczy, choć niejeden naukowiec, ekolog, fizyk czy astronom poświęci najlepsze lata nad odkryciem odpowiedzi.
Do nielicznych docierają jednak plotki związane z zaognieniem kłótni pomiędzy Amaterasu, boginią słońca, a Tsukiyomim, panem nocy. Niemrawe informacje rozprzestrzeniają się wśród grup związanych z Kakuriyo - światem zmarłych. Senkenshe wyłapują drobne sygnały związane z zaburzeniami nawyków charakterystycznych dla danych yokai, yurei z kolei otrzymują pierwsze nieprawdopodobne bodźce z pewnością skierowane konkretnie do nich.
ważne wydarzenia (2036 - 2037)
satsujin (殺人)
We wrześniu 2036 roku, w mieście Fukkatsu odnotowano liczne zgony młodych mężczyzn. Z nieoficjalnych źródeł wynikało, że morderca był jeden i sposób jego postępowania był zawsze taki sam: pozostawiał ciała zupełnie pozbawione krwi. Jakby ktoś, bądź coś, wyssało z nich życiodajne płyny aż do ostatniej kropli. Plotka o seryjnym mordercy rozeszła się po mieście w błyskawiczny sposób, a miłośnicy teorii spiskowych zaczęli snuć przeróżne historie, które publikowali w mediach społecznościowych. Coraz więcej do powiedzenia mieli również osoby głęboko wierzące w zjawiska nadprzyrodzone. Chętniej wspominano o duchach, wampirach a nawet o yōkai — istotach, które do tej pory zamieszkiwały głównie legendy oraz strony przeróżnych ksiąg o tematyce folklorystycznej. Niektórzy przysięgali, że widzieli nocą w parku zjawę, która rzekomo miała kusić mężczyzn swymi kobiecymi kształtami oraz wdziękiem. Inni natomiast zgłaszali, że wielokrotnie słyszeli cichy płacz, również w okolicach parku, a nawet tęskne nawoływanie "nie wybaczę". Ostatecznie na jednym z for pojawił się wpis o wspólnym poszukiwaniu katalizatora nieszczęść, który miał mieć miejsce 22.09.
Na miejsce przybyło kilkoro śmiałków i choć początkowo zdawało się, że w rzeczywistości były to jedynie plotki — ostatecznie zebranym osobom przyszło stawić czoło najprawdziwszemu z koszmarów — yōkai. Od samego początku starcie z nadprzyrodzonym bytem wydawało się przegraną sprawą. Różnica w umiejętnościach, wiedzy oraz sile była kolosalna. Koniec końców wszystko skończyło się nagle, jakby tak naprawdę nigdy nie miało miejsca. Po tej nocy ludzie szeptali o duchach jeszcze przez jakiś czas, aż sprawa ostatecznie ucichła, tak samo, jak tajemnicze morderstwa. Tylko nieliczni znali prawdę, jednakże albo postanowili milczeć, albo zostali wyśmiani przez mieszkańców miasta.
Tylko co innego jak nie yōkai usprawiedliwiało obecność oddziału specjalnego, Tsunami, w parku tamtej nocy? Jak i tego, że krótko po tym incydencie znaleziono kolejne zwłoki. Tym razem młodej kobiety.
Yata no Kagami (八咫鏡)
Krótko po wydarzeniach w parku, do Fukkatsu przybyła tajemnicza grupa artystów i performerów rodem z bajkowego cyrku. Wielu mieszkańców miasta otrzymało zaproszenie do wzięcia udziału w otwarciu gabinetu luster w Haiiro Chiku. Wydarzenie przypadało na 24 listopada 2036 roku. I choć niektórzy oczekiwali daty z ekscytacją, to pojawiało się coraz więcej głosów zaniepokojenia, wynikających z licznych, atramentowych plam znaczących swą barwą dzielnicę Asakury oraz plotki, że w okolicach bramy Torii widywano płaczącego chłopca. I choć sprawa dla większości mieszkańców miasta wciąż pozostaje tajemnicą, a nawet swego rodzaju miejską legendą, to klan Minamoto bez większego problemu uporał się z problemem dokonując oczyszczającego rytuału. Wydarzenie to uspokoiło niedowiarków, dlatego też na otwarcie gabinetów luster pojawiło się wiele z tych, którzy otrzymali wcześniej zaproszenia. Początkowo ekscytująca zabawa kusiła swą odmiennością i tajemnicami, jednakże bardzo szybko przemieniło się to w swoistą walkę o życie. Lustra żyły i potrzebowały ludzkiej energii życiowej. Mąciły we wspomnieniach, zamazywały granicę pomiędzy prawdą a iluzją, kusiły i pożerały. Cienka granica między światem żywych a umarłych została zatarta, i tylko dzięki wspólnym wysiłkom uprowadzonych udało się zwyciężyć tę, z pozoru wydawać się mogło, nierówną walkę.
Ostatecznie jednak nigdy nie poznano przyczyny, dla której grupa artystów wybrała właśnie Fukkatsu, gdyż pod wydarzenia z 24 listopada 2036, gabinet luster zniknął, pozostawiając po sobie jedynie pusty magazyn.
Nemu-sōna mearī (眠そうなメアリ)
Od dawna uważano, że sen jest bliźniaczym bratem śmierci. Utracona świadomość i bezradne ciało przerażało ludzi w dawnych czasach. Nic dziwnego, że wiele yōkai (jak i yūrei) wykorzystują ten stan, aby zakraść się do cudzych snów, zmanipulować je i utkać niczym senną sieć. Kwietnia 2037 roku kilkoro nieszczęśników zostało wciągniętych w senną grę. Ich zadaniem było zgadywanie kolorów na obrożach, które okalały ich szyje przy jednoczesnym odnalezieniu "wilka", co zakończyłoby się ich wygraną.
Nikt nie wiedział kto jest agresorem, ani też jaki jest cel krwawej zabawy. A co najważniejsze — czy aby na pewno była to rzeczywistość? A może sen? Kolejne osoby odpadały i umierały, choć czy aby na pewno? Manipulacje, knowania i zdrady. Zagęszczająca się atmosfera dusiła, napuszczając jednych na drugich, a mimo to zdawało się, że prawda oddalała się z każdą kolejną podjętą decyzją. Ostatecznie wygrała garstka graczy, która z powodzeniem wytypowała "wilka". Koszmar zmył się gwałtownie, przywracając nieszczęśników do bolesnej rzeczywistości, pozostawiając po sobie jedynie echo niespokojnej nocy.
Ale czy aby na pewno były to jedynie koszmary? I choć wspomnienia pozostawały zamazane, to skutki odbijały się na nich jeszcze przez długie tygodnie.
A sprawca wciąż pozostawał nieuchwytny.
Ameon'na (雨女)
Od marca 3037 roku w Nanashi ciągle padało. Nie przewidywały tego żadne prognozy. Wszyscy meteorologowie byli zgodni co do tego, że powoli zbliżająca się wiosna miała przynieść ze sobą przyjemną aurę - idealną na orzeźwiające spacery. Deszcz jednak zrywał się nagle i równie nagle znikał, jakby ciemna chmura nad Nanashi rozmywała się, zamiast przesuwać się dalej ku innym rejonom kraju. Potem znowu wracała - jeszcze zanim zdążono oswoić się z czystym niebem.
Na terenach Tomikoani natknięto się na sunące chodnikiem sennie dziecko, mokre od padającego deszczu. Jednakże tylko senkeshe były w stanie dostrzec w tym obrazie coś więcej. Chłopcu towarzyszyła kobieta. Ściskała uniesiony nadgarstek dziecka, pozostawiając po sobie ciemne, brunatne ślady. I choć zjawa przypomina człowieka, bez problemu dostrzeżono w jej wyglądzie nieludzkie cechy. Czarne oczy pozbawione białek, skóra niezdrowo pomarszczona i blada jak u chodzącego trupa. Pożółkłe paznokcie u bosych stóp i u rąk przypominały bardziej zwierzęce szpony. Mimo wychudzenia i dość drobnej sylwetki, emanowała przytłaczającą aurą.
Młoda ofiara wydawała się objęta transem, nie reagowała na żadne z zasłyszanych przez obecnych słów. W tym samym czasie jeden z mężczyzn spróbował zaatakować zjawę za pomocą gołych pięści, jednakże ta wraz ze zderzeniem knykci rozpłynęła się w powietrzu.
Okolica zdawała się wtedy zmienić. Z każdego zakątka wyłaniały się błyszczące dziecięce ślepia, a w hałasie przelewającego się deszczu cała trójka mogła dosłyszeć płacz dziecka. Wszystkie te twarze wydawały się należeć do nieestetycznych wizerunków - do rozwieszanych plakatów w Nanashi.
Niestety, pomimo podjętego ryzyka, poniesiono klęskę w próbie dotarcia do chłopca, na którym wcześniej demon zakleszczał swe sękate palce. Yokai, wraz z dzieckiem, zniknął, rozmazując się w deszczu wraz ze wszystkimi jawiącymi w okolicy wizualizacjami. Wszystkie dostrzeżone przez przechodniów dzieci z pewnością były jej ofiarami.
Od tamtego momentu ulewy nie ustępowały i trwają sumiennie po dziś dzień. Zalewają dzielnice Nanashi, pozbawiając mieszkańców domów i odbierając życia przez choroby i wyziębienie.
kashima (仮死魔)
Niemal równolegle do wydarzeń z sennego koszmaru w mieście Fukkatsu zaczęły pojawiać się ciała zamordowanych mężczyzn. Jednakże sposób dokonywania mordów był zupełnie odmienny od tego z poprzedniego roku. Ofiary zostały przepołowione w pół czystym i szybkim cięciem. W mieście rozniosły się plotki o makabrycznych zbrodniach, i chociaż początkowo zakładano na mordercę posługującego się ostrym narzędziem jak katana czy maczeta, to miłośnicy zjawisk paranormalnych zaczęli snuć kolejne teorie.... Aż wreszcie w mediach społecznościowy pojawił się wpis, zachęcający do wzięcia udziału w wydarzeniu przy podmiejskich tunelach.
Nikt nie powstrzymał zgromadzenia, które zwołało się w sieci. Dziesiątki nastolatków i studentów zebrały się pod jednym ze starych wejść do tuneli metra, nieopodal opuszczonej stacji technicznej w Haiiro – początkowo jednak nikt nie garnął się do wejścia w ciemne podziemia. Jako pierwszy wpadł tam młody Ryoko, wyprzedzając pierwszych śmiałków i dość szybko wprawiając w niepewność swoich towarzyszy: w jednej chwili zniknął, przestając się odzywać, a w miejscu, w którym się zatrzymał leżała tylko jego latarka.
Co odważniejsi zagłębili się w gąszcz pogrążonych w mroku korytarzy, rozdzielając się na mniejsze grupki i przeczesując każdą z trzech możliwych z początku odnóg. Szybko okazało się, że okolice stacji kryją w sobie parę nieprzyjemnych niespodzianek. W niewielkim pomieszczeniu położonym przy przejściu technicznym odkryto ciało Aiko Oyamy – zaginionej kilka lat temu dziewczyny i, jak się okazało, młodocianej egzorcystki, która ruszyła w ślad za tragicznie zmarłą Takahashi Chie, również uważaną dotychczas za zaginioną. Na prośbę ducha Aiko, policja otrzymała anonimową informację o odnalezieniu jej. Po przybyciu na miejsce, kilka godzin po rozejściu się zgromadzenia, z tunelu wydobyto jej ciało i przekazano tragiczną informację rodzinie; dziewczyna z kolei zaznała spokoju wypełniając swój cel, który trzymał ją wciąż w tym świecie.
W innej odnodze, podążająca wzdłuż torów grupa natknęła się na gigantyczne pajęcze yōkai. Istota ukąsiła jednego z członków wyprawy, co zaowocowało szybką akcją odciągnięcia go w bezpieczniejszy rejon, podczas gdy część śmiałków dokonała unicestwienia fizycznej powłoki demona. Później został na nim przeprowadzony egzorcyzm, tak samo jak i na Takahashi – onryo mordującej mężczyzn w zemście za to, jaki niegdyś zgotowali jej los w jednym z tuneli metra.
Rozwiązano sprawę tajemniczego morderstwa, w żadnym rejonie miasta nie pojawiło się już w pobliżu podziemnych wejść kolejne przepołowione ciało. Odnaleziony został również Ryoko, jednak po wybudzeniu się w szpitalu nie był w stanie powiedzieć, co właściwie mu się stało. Mówił jedynie o uczuciu pozostawania w bardzo przyjemnym miejscu, jakby we śnie – winę ostatecznie zrzucono na możliwy wyciek jakiegoś gazu, który mógł unosić się w starym tunelu.
Pozostawała jednak jeszcze jedna tajemnica… Blada, odziana w biel postać z czarnymi śladami ciągnącymi się po twarzy od oczu, którą widziała tylko jedna osoba, tuż przed tym jak wraz z onryo wylądowała w zupełnie innym korytarzu. Kim była i czemu znalazła się właśnie tam?