ささやく Fukkatsu - miasto
Haiiro Chiku 灰色 地区
Wszechobecny smog to norma w dzielnicy Haiiro. Siwe kłęby dymów ulatniają się z wysokich, masywnych kominów setek fabryk rozsianych po tych terenach. Ledwo da się oddychać i jedynym miejscem, w którym powietrze zdaje się nieco przerzedzić, jest część wyselekcjonowana na port. Statki dostawcze i promy pełne zwiedzających stale dobijają do brzegów, pozwalając tysiącom stóp wybijać nierówny rytm po dobrze utrzymanych promenadach, jednak nawet ten pieczołowicie konserwowany odcinek nie jest w stanie zmyć z oddali przerażających widoków ciemniejącego nieba.
4 / 4Centrum miasta 市内中心部
Serce miasta, zapewniające wszystko, co ludzki umysł jest w stanie sobie zamarzyć: rozrywkę w postaci prężnie prosperujących barów, opiekę medyczną jednego z najlepszych szpitali w Japonii czy obiecujące efekty dzięki pracy podczas nauk na uniwersytecie Fukktasu. Zdaje się, że centrum nigdy nie śpi. Nawet w najgłębszych zakamarkach zawsze czai się jakaś postać: włóczęga, para pijanych, zakochanych nastolatków albo pospiesznie wracająca do domu matka. Ludzie tu są wszędzie; gdzie tylko się nie obrócić tam zgiełk, pszczele rozmowy, odgłos prędko stawianych kroków, piskliwy dźwięk klaksonów. Zmysły atakowane są na każdym podłożu. Hałas wzbogacany jest mrugającym neonem szyldów i hologramami odbijającymi się na szybach wieżowców. Można zwariować.
2 / 7Karafuruna Chiku カラフルな 地区
Nazwa "Kolorowa Dzielnica" może wywołać niezrozumienie na twarzach tych, którzy zawitają do zachodnich części miasta w dzień. Tereny te wydają się leniwe, ospałe, niemal opuszczone, ale wszystko zmienia się o 180 stopni, gdy tylko niebo spowije czerń nocy. Wokół rozświetlają się neony, kuszą czerwone szyldy z nazwami hoteli, barów i kasyn; migają hologramy zapraszające na imprezy. Przekraczanie granic tuż po zmierzchu wiąże się jednak ze sporym ryzykiem. Na ulice wychodzą rabusie, awanturnicy, pijaczyny; łowcy. Przede wszystkim jednak to rewir Shingetsu.
7 / 7Asakura 朝倉
Wschodnia dzielnica została stworzona na wzór Yanaki w Tokio i znajduje się pod władaniem klanu Minamoto. Sama w sobie, choć z pewnością jest nowoczesna, to wciąż przypomina tradycyjną Japonię. Można podziwiać tutaj zarówno naturę, jak i budynki wykonane w większości z drewna i utrzymywane według konkretnych standardów ogrody. W Asakurze znajduje się wiele ulicznych barów z dobrym jedzeniem i co ciekawe, tylko tutaj można spróbować niektórych starojapońskich potraw. Jakby tego było mało dzielnica jest wręcz wypełniona małymi ołtarzami poświęconymi wszelakim yōkai oraz kami, bramami torii czy też samymi posągami japońskich demonów. W parku wiosną podziwia się rozkwit tradycyjnych wiśni, a na jesień czerwone klony. Ponadto to właśnie tutaj organizowane są w większości wszelakie festiwale. Z racji, że rodzina Minamoto jest nastawiona na kulturę, dzielnica Asakury jest jej stolicą. Muzea, teatry kabuki, domy parzenia herbat, geishe czy nauki gry na japońskich instrumentach - to wszystko można znaleźć właśnie tutaj.
0 / 0Nanashi 名無し
Usta nawet najbardziej empatycznych person krzywią się na widok ubóstwa reprezentowanego przez Nanashi. Slumsy Fukkatsu to miejsce, w którym nawet szczury mają problem zostać wystarczająco długo. Zdaje się, że z każdego zakamarka, kąta i uliczki dociera do uszu szelest przesuwających się, nagich, do mięsa obdartych stóp; że ciężka, kwaśna woń śmieci i rozkładu stała się tu niemal fizyczna. Łzy wyciska jednak nie tylko zapach. To też widok poobdzieranych ubrań wiszących na chudych ciałach mieszkańców tych okolic. Budynki to zwykle puste, betonowe bloki, pełne niepasujących do siebie przedmiotów i mebli. Część z nich nie uświadczy porządnego zamka, prądu i ciepłej wody. Życie w tej strefie w ogóle nie pasuje do tego, co dzieje się w pozostałych dzielnicach. Nanashi jest rakiem Fukkatsu, ale rakiem, którego nie można uleczyć, po prostu odcinając zarażoną część.
0 / 0
YŌZEI-GENJI NAKSU
Pozory. Broń, którą Naksu opanowała do perfekcji. Kusząca ciałem, ogniem charakteru, słodkim słowem, gestem, który łamał granice czystego pragnienia. Pożądanie, które ścigało chaosem między delikatność dziewczęcego serca, a wiodące ku zagładzie nieszczęście. Niewielu potrafiło dostrzec skrzący się pod maską kokietki — ból, który cieniem snuł źrenice, głodem relacji i tęsknotą wyznaczając tragiczną ścieżkę losu. Czy z góry przekreślonego skrywaną tajemnicą śmierci? W końcu światło migotało najjaśniej, w największej ciemności. I to kocie mruczenie, jestestwo tak kruche, wskrzesiło płomyk, który tląc się, wypchnął nadzieję na pierwszy plan. Wystarczyło podążyć jej śladem.